wtorek, 07 maja 2024
lt09Dzisiaj chcę pochylić się nad kimś przed kim pochylać się nie muszę. Czynię to w ramach autoterapii, na zasadzie, że trzeba czasem coś z siebie wyrzucić. Zwłaszcza w momencie życiowego remanentu.



(dedykuję Teresie K.)

Dzisiaj chcę pochylić się nad kimś przed kim pochylać się nie muszę. Czynię to w ramach autoterapii, na zasadzie, że trzeba czasem coś z siebie wyrzucić. Zwłaszcza w momencie życiowego remanentu.

Już na wstępie pragnę uspokoić zwolenników nielubianej przeze mnie partii, że pochylenie jest symboliczne i nie dotyczy niziutkich polityków trzęsących polską sceną polityczną. To wyjątkowo mało zdolni aktorzy i nie trzeba ich obrzucać pomidorami za źle grane role, żal pomidorów. Takich biedaczków, kojarzących się sąsiadom zza Odry z kartoflami, powinno się zostawić w ich naturalnym środowisku, czyli na kartoflisku. A więc nie o nieudacznikach będzie dzisiaj a o pojedynczym niedorzeczniku, o człowieku z wielkimi aspiracjami, który w ocenie niektórych komentatorów mierzy bardzo wysoko i chce sięgnąć po prezydenturę. To pan, który uwielbia ciemnoniebieskie koszule. Niby o gustach się nie dyskutuje, ale w tym przypadku o niemodnych łaszkach trzeba wspomnieć, choćby dlatego, że obiekt mojego pochylenia stał się mimowolnym naśladowcą stylu wykreowanego w latach dziewięćdziesiątych przez młodego podówczas Olka Kwaśniewskiego. Co znamienne: kreator i kontynuator to dwie różne bajki polityczne. Ktoś tak przebrany może uchodzić za wzorzec bezguścia i ofiarę złośliwego stylisty, jakiegoś Pajacykowa. Ale zostawmy cudze koszule w myśl porzekadła, że nie szata zdobi człowieka.

Właśnie, lepiej nie oceniać ludzi po wyglądzie. Można przecież być małym i zarazem wielkim, w sensie wzrostu i potęgi dokonań, przykładem tutaj świeci Napoleon. Można też być źle ubranym i jednocześnie posiadać genialnie odkrywczy intelekt, jak nie przymierzając porucznik Columbo. Bardzo przepraszam za rozrzut porównań, ale w czasach popkultury wszystkie symbole mogą służyć za wzorzec, nawet te sztucznie wykreowane, jak sympatyczny bohater serialu, którego mistrzowsko odegrał Peter Falk.

Po przydługawym wstępie pora już zdradzić, kogo mam na myśli. To dr Janusz Kochanowski – rzecznik praw obywatelskich, czyli potencjalnie mój, bo na razie nie zrzekłem się obywatelstwa. Po znakomitych poprzednikach (wszyscy byli utytułowanymi profesorami) pan doktor nie miał łatwego startu. Przez przeciwników został okrzyczany za prawicowego radykała, co na takim stanowisku jest strasznym obciążeniem. W życiu często bywa tak, że wraz z zajęciem wysokiego stołka człowiek się zmienia. Nagle z jastrzębia wyrasta – okazuje się – gołąbek pokoju. Niestety, dr Kochanowski wystroił się (spokojnie: nie będę już rozprasowywał jego niebieskiej koszuli) w piórka innego ptaka. Polacy zobaczyli ugrzecznionego pawia. A paw, jak to paw, uwielbia swoje samouwielbienie. Tendencyjność pana rzecznika jest obezwładniająca. Wytłumaczę to na kilku przykładach.

Mało się o tym mówi, ale to rzecznik praw obywatelskich w telewizorze przeprosił obywateli Afganistanu za tragedię w Nangar Khel. Przeprosiny powinny być, pełna zgoda, ale dlaczego wychyla się polski rzecznik i do tego w kontekście „zbrodni” polskich żołnierzy, których polska władza posłała do afgańskiego piekła? Dzisiaj, w ślimaczącym się procesie, kiedy nikt nie potrafi ocenić, kto katem a kto ofiarą, jakoś nie zauważa się aktywności rzecznika, który niczym bezrefleksyjny raptus już na wstępie potępił żołnierzy. Taki urzędnik powinien raczej stać na straży praw obywateli przewlekle sądzonych przez niewydolne sądy. Niby humanista, a zapomniał, że lepszy straszny koniec, niż strach bez końca, co jest udziałem oskarżonych żołnierzy.

Skoro jestem przy sprawach mundurowych wspomnę o gen. Wojciechu Jaruzelskim. Dla jednych to szef junty, która zniewoliła Polaków, dla innych (jest ich blisko 50 procent) to w naszej pokręconej historii człowiek pozytywny. W rozmowie z Moniką Olejnik na antenie TVN24 rzecznik wyraził się o generale, jak o pospolitym kryminaliście. W ogóle nie zważał na to, że obraża znaczną część obywateli, o których prawa ponoć się troszczy.

Zostawiam przyciężkawe tematy i przechodzę do wywołanej wcześniej popkultury. Pan dr Janusz Kochanowski oficjalnie zaprotestował przeciwko koncertowi Madonny, który zaplanowano na 15 sierpnia, uznając to za „bezmyślną prowokację”. Show amerykańskiej skandalistki podobno ma godzić w narodowe uczucia. Śmieszniejszego dowcipu wymyśleć nie można, no, chyba, że owa „niezgoda” jest wyrafinowanym chwytem marketingowym promującym przybladłą gwiazdę. Na zasadzie: Madonna – Nie dla idiotów!

jurekrpo

Ale to nie koniec niedorzeczności pana rzecznika. Ostatnio ten urzędnik rozstawił swój namiot w Kostrzynie nad Odrą na Przystanku Woodstock, rokrocznie organizowanym przez Jerzego Owsiaka. Postanowił uczyć młodych prawa w rytmie pogo. Długo zastanawiałem się, co tych panów ze sobą łączy. Zdawać się może, że raczej wszystko dzieli, choćby stosunek do nieszczęsnej Madonny. W końcu odkryłem! Pan rzecznik i Jurek Owsiak są zwolennikami kar cielesnych, co swego czasu obwieścili w tramach jałowej dyskusji o biciu-nie-biciu dzieci.
Oczyma wyobraźni widzę obu panów na woodstockowej scenie. Jurek w kultowych czerwonych jeansach a pan doktor w rozpiętej pod szyją koszuli w niebieskie kwiatki. I na koniec szalony taniec w błocku… Siema!


{jgquote}Zajrzyj też tutaj:
http://www.brzeg.com.pl//content/view/903/288/{/jgquote}

Leszek Tomczuk

tomczuk na pasku