sobota, 20 kwietnia 2024
gomelanMam tę przewagę nad prezydentem Kwaśniewskim, że nigdy nie mam poalkoholowych zachwiań równowagi. Z powodu całkiem nieważnego – nie piję.




 Prezydent za to gra lepiej ode mnie w tenisa (ziemnego, rzecz jasna, choć zawodowcy jakoś nie trawią tego określenia, ale wyjaśniam gwoli ścisłości, bo w stołowego wszystkich byłych i obecnych prezydentów Polski poczerwcowej ogram lewą ręką. Ewentualnie z Lechem musiałbym na trzy-cztery wymiany przełożyć rakietkę do prawej, by zapewnić sobie komfortową przewagę, bo ów gdańszczanin nawet nieźle przy zielonym (wtedy jeszcze nie było niebieskich) stoliku sobie radził.), możemy zatem uznać, że w sportach mamy 1:1. O ile oczywiście przyjąć, iż moja abstynencja to jednak awantaż, bo w naszej, a także rosyjskiej i, co się niedawno okazało, ukraińskiej mentalności to raczej przywara.

 Obawiam się, ze Aleksander Kwaśniewski z asertywnością ma niewiele wspólnego. Jestem młodszy od byłego prezydenta o ponad dwie dekady, a więc dzieli nas prawie pokolenie, mam 5% jego międzynarodowego doświadczenia, nie odebrałem zbyt wielu lekcji dyplomatycznej ogłady, a wiedziałbym znacznie lepiej, jak zachować się u, jego zdaniem, „gościnnych Ukraińców.” W przeciwieństwie do białogardzianina odmówiłbym poczęstunku alkoholowego. I to nie tylko dlatego, że czynię tak zawsze z zasady. Gdybym był człowiekiem, który przy pewnych okazjach pozwala sobie na spożycie trunków wyskokowych, odmówiłbym w sytuacji, gdzie mój wykład miałby odbywać się po tymże spożyciu, a nie, jak zresztą nakazywałaby inteligencja, przed. Wszak jeśli ktoś nie potrafi zrozumieć, że akurat mam powody, by odmówić kieliszkowego poczęstunku i z tej przyczyny obraża się w najlepsze, to przecież on jest głupi, nie ja.
 
 W sytuacji, jaka zdarzyła się w Kijowie, w moim przekonaniu, Kwaśniewski padł ofiarą nie gospodarzy, ale samego siebie. Tłumaczenia, że Ukraińcy są gościnni, częstują alkoholem, trudno odmówić itp., są naiwne. Zaskakujące, że powtarzają je po raz kolejny i Kwaśniewski, i Zemke, i Borowski, ludzie wszak inteligentni. Jeśli osoba, która na tego typu spotkaniach nie odmawia poczęstunków alkoholowych, dodatkowo nie umiejąc przewidzieć, po którym kieliszku należy przestać, jest w pewnym sensie zakładnikiem samej siebie. A to z kolei prowadzi do wniosku, że winny jest Kwaśniewski, nie sympatyczni sąsiedzi zza wschodniej granicy.

 Trudno mi zrozumieć niefrasobliwość Kwaśniewskiego także z tego powodu, że jesteśmy w środku kampanii wyborczej i przeciwnicy polityczni SLD wykorzystają każdą nadarzającą się okazję do tego, by odejść na chwilę od straszenia społeczeństwa nowym stanem wojennym, lub innej wyświechtanej śpiewki, że „polskiej lewicy wolno mniej.” Nie ma więc niespodzianki, że i Kaczyński, i Tusk dołożyli Kwaśniewskiemu najmocniej od dwóch lat. Pozytywne w tym jest jedynie to, że skarcili go za  „brak formy,” bo to świadczy, że poza odniesieniami do schyłkowych lat komunizmu muszą szukać słabości obyczajowych byłego prezydenta, nie politycznych. To jednak coś znaczy.

 Konstatując, pozwolę sobie zwrócić się do byłego prezydenta jak lewicowiec do lewicowca - Olku, mordo Ty moja, premierem w najbliższym rozdaniu nie zostaniesz, chyba, że jeszcze kilka razy pojedziesz do Charkowa lub na Ukrainę i tam pokażesz, na co Cię stać. Może wówczas stanie się cud.  
 

omelan na pasku