sobota, 20 kwietnia 2024
a.boberskiTrylogia Tunele to powieść zasadniczo dla dzieci i młodzieży, ale również dorosłego czytelnika może zainteresować, czego nie powinien się on wstydzić, oskarżając się o infantylizm. Co nie zmienia faktu, że niektóre książki należałoby opatrzyć informacją: „Najlepiej przeczytać do..." - tu podajemy górną granicę optymalnego wieku.


Z cyklu: „Cała Polska czyta sobie"

Na trop tej książki wpadłem przypadkiem. Przeczytawszy umieszczoną na jej okładce rekomendację wydawcy, ucieszyłem się niezmiernie. Lecz była to radość niedobra, zgryźliwa. Wydawcą bowiem Tuneli, powieści duetu brytyjskich autorów Rodericka Gordona i Briana Williamsa, jest - jak się dowiadujemy z okładki - „odkrywca Harry'ego Pottera", Barry Cunningham. O Harrym Potterze nie potrafię niestety nic dobrego powiedzieć. To wielotomowe dzieło pani Rowling powinno być polecane początkującym autorom, aby się z niego uczyli... jak nie należy pisać. Niespójności świata przedstawionego tej powieści, jej prymitywizm stylistyczny i intelektualny, to temat na obszerną rozprawę. Dlatego też wspomniana rekomendacja była dla mnie zniechęcającą antyreklamą. Skąd więc moja radocha? Skąd pomysł kupienia i przeczytania książki wydawcy, który tak mi podpadł? Otóż stąd, że nie wyzłośliwiłem się w odpowiednim czasie na Harrym Potterze. Teraz więc postanowiłem to sobie powetować na Tunelach - i z głębi swej zgryźliwości wyprowadzić ironiczny atak na nowo odkryty, jak zakładałem, przez pana Cunninghama kicz. Jakież było moje zdziwienie, gdy już po paru stronach stwierdziłem, że przygodowa powieść Gordona i Williamsa jest niezła, całkiem, całkiem, bardzo porządnie napisana, a kolejne rozdziały, aż do końca umocniły mnie w tym przekonaniu. Mało tego, chętnie i z przyjemnością przeczytałem wydaną w niedługim czasie kontynuację, w tomach Głębiej i Otchłań, które trzymają poziom. Pomyślałem z satysfakcją: „Jeszcze nie tak ze mną najgorzej, jeszcze nie gonię w piętkę, jak ten stary pies myśliwski, którego węch zawodzi, dlatego psisko biegnie po śladach, ale w przeciwnym do tropionej zwierzyny kierunku". Mój nos nie dał się zwieść silnemu i uzasadnionemu uprzedzeniu - i wywęszył dobrą książkę. Książkę, która będzie miała niemałą rzeszę czytelników, ale której nie wróżę sukcesu Harry'ego Pottera, nawet ułamka tego sukcesu, mimo wysiłków speców od reklamy i marketingu - i niech to zabrzmi jako jej pochwała.

 
tunele


Trylogia Tunele to powieść zasadniczo dla dzieci i młodzieży, ale również dorosłego czytelnika może zainteresować, czego nie powinien się on wstydzić, oskarżając się o infantylizm. Co nie zmienia faktu, że niektóre książki należałoby opatrzyć informacją: „Najlepiej przeczytać do..." - tu podajemy górną granicę optymalnego wieku. Np. Władca pierścieni: „Najlepiej przeczytać do 25. roku życia". To samo odnosi się do cyklu powieści Gordona i Williamsa. Tę zasadę powinna sobie wziąć do serca cała Polska, która - podobno - czyta dzieciom. Pomysł fabularny, na którym brytyjscy autorzy Tunele zbudowali, nie jest nowy. Oto wyobrażamy sobie, że obok naszego świata istnieje ukryty inny świat, o którym nikt, albo prawie nikt, z naszego świata nic nie wie, ale do którego udaje się przeniknąć tajemniczym przejściem garstce śmiałków, wybrańców. Może to być, wykreowany przez Lewisa, baśniowy świat Narnii, do którego droga wiedzie przez starą szafę. Może to być podziemny prehistoryczny matecznik z Podróży do wnętrza Ziemi Verne'a. To drugie dzieło jest prototypem wielu, mniej lub bardziej udanych, powieści, których akcja usytuowana jest w znajdujących się pod powierzchnią ziemi krainach, czasem olbrzymich ekosystemach. Do tego nurtu przynależą także Tunele. Historia zaczyna się od archeologicznych i geologicznych pasji doktora Burrowsa i jego syna Willa. Ich prywatne wykopaliska na terenie Londynu prowadzą ich do epokowego odkrycia i zarazem wpędzają w śmiertelnie niebezpieczne tarapaty. Wraz z bohaterami odbywamy wędrówkę przez liczne, położone na różnych głębokościach, krainy ukrytego pod Londynem świata, zamieszkałego przez łudzi, którzy przed wiekami, kierowani fanatyzmem religijnym, postanowili stworzyć podziemną utopię, aby w niej doczekać samozagłady niemoralnego świata „Górnoziemców", po czym na powrót wyjść na powierzchnię i wziąć Ziemię w posiadanie.

Jeśli musiałbym się koniecznie do czegoś przyczepić, to do tego, że panowie autorzy mają demiurgiczną łatwość odbierania, a następnie przywracania życia swoim bohaterom. Jeśli przywiązaliście się do jakiegoś bohatera i zmartwiło was jego odejście w literackie zaświaty, to niepotrzebnie się martwicie - autorzy na pewno przywrócą go do życia. Jeśli nie w tym tomie, który aktualnie czytacie, to w następnym. Już wydanym albo przygotowywanym do druku, albo jeszcze nie napisanym. Na trzech tomach autorzy ponad wszelką wątpliwość nie spoczną. Jest jeszcze wiele postaci do ożywienia. Wszystko na pewno dobrze się skończy, tak jak powinno się kończyć - w powieści dla dzieci i młodzieży, ale też i dla dorosłych, w sam raz na wakacje, na ferie, w sam raz na zimowy urlop, o właśnie - na długie zimowe wieczory przy kominku, kiedy tak lubimy fikcyjnych bohaterów w naszym zastępstwie posyłać tam, gdzie chłodno, głodno i do domu daleko.

Adam Boberski
adam.boberski@aol.pl

boberski na pasku