piątek, 19 kwietnia 2024
a.boberskiRaj nie wymaga odpraw celnych ani paszportów. Ani też nie wymaga tego piekło. Ruch w oba kierunki jest swobodny, bez kontroli, i przebiega bez zakłóceń. I nic nie mąci dobrosąsiedzkich stosunków między tymi państwami.


Z Notatek kryzysowych Józefa Kołobrzeskiego

sentencja z okazji MDD:
Jeśli nie masz dzieci, pociesz się, że jest to tak samo ważne, jakbyś je miał.

W pociągu naprzeciwko mnie siedziały dwie młode kobiety, pielęgniarki, jak wynikało z rozmowy. Rozmawiały o tym i owym, o pracy w szpitalu, o cierpieniu, o nauce w studium pielęgniarskim, o powołaniu, wypowiadały się mądrze i roztropnie. Naraz zeszły na temat mniej poważny - temat mężczyzn. Każda z nich pochlebnie wyrażała się o swoim mężczyźnie. Nie zabrakło też słów krytyki wobec takiej kategorii mężczyzn, która na krytykę bezwzględnie zasługiwała. W pewnej chwili jedna z kobiet, nie mogąc oprzeć się potrzebie sformułowania myśli bardziej ogólnej, zawyrokowała sentencjonalnie, że wszyscy fajni faceci są już zajęci, ożenieni, a ci pozostali, wolni, to wybrakowany element. Nie wiedziałem, gdzie się schować. Jakaś cząstka mnie rzuciła się do panicznej ucieczki, wybiegła z przedziału, otworzyła pneumatyczne drzwi i wyskoczyła z pędzącego pociągu. Ech, miał rację Tischner: „Baby na wsi nie sanujóm niezyniatyk. Cheba ze księdza".

Nie taki jest jak tamten. Nie taki urokliwy. Kryje niebezpieczeństwa, jakich tam nie było. Idyllą doskonałą nie jest. Mimo to, w porównaniu z resztą świata, to jest raj. Piekło natomiast, mniej więcej, jest, jakie było. Piekło to jedyne państwo, z jakim raj graniczy. Raj to jedyne państwo, z jakim graniczy piekło. Graniczą one ze sobą w taki sposób, że jedno otacza drugie i jest przez nie otaczane. Z satysfakcją należy odnotować, że nie strzegą piekła wieże strażnicze ani druty kolczaste. Ani pola minowe nie bronią do raju dostępu. Raj nie wymaga odpraw celnych ani paszportów. Ani też nie wymaga tego piekło. Ruch w oba kierunki jest swobodny, bez kontroli, i przebiega bez zakłóceń. I nic nie mąci dobrosąsiedzkich stosunków między tymi państwami.

Kobieto, niewiasto nieszczęsna, która znienawidziłaś wszelki patos, nawet ten przedniego gatunku, i postradałaś resztki wiary, po tym jak ujrzałaś fizjologię umierania, kiedy Twoja babcia przez kilka dni dogorywała po wylewie, wymiotując zakrzepłą krwią, zredukowana już tylko do swego konającego ciała; Ty, która następnie zachwyciłaś się pewnym rezolutnym chłopczykiem z blond loczkami, wkraczając w etap fascynacji małymi chłopczykami, i zapragnęłaś, z obłędnym entuzjazmem, jak gdyby niepomna tamtej lekcji, mieć takiego chłopczyka na własność, z własnego łona go mieć, niekonsekwentna, na przekór własnej logice, łudząc się, że uciekniesz przed tamtą śmiercią w to nowe życie, że przed tamtą śmiercią w tym nowym życiu się schronisz, ale się nie schronisz, nie uciekniesz, kobieto, niewiasto nieszczęsna; Ty, która wzruszasz się niezmiernie, kiedy mąż pomaga swej ciężarnej żonie nałożyć palto, i mówisz: „Jakie to piękne!", i wzruszasz się naprawdę, jak gdyby to była walka ze smokiem, jak gdyby ją z pazurów smoka tym banalnym, elementarnym gestem ratował, i bestię dla niej, w dowód miłości, na koniec zabijał; Ty, która tak gardzisz i brzydzisz się moim patosem, której tak śmierdzi ten mój patos, którą tak śmieszy, dlaczego własnego patosu nie widzisz, własnego patosu nie czujesz, z własnego patosu się nie śmiejesz?!

piorun

Mam przeskoczyć niewielki, płytki rów, który pokonałoby bez trudu dziecko. Oddalam się na kilka kroków. Aby mój skok był pewniejszy, oddalam się jeszcze bardziej i bardziej, tak że nie widzę już rowu, skrył się za łanem zbóż, za lasem, za horyzontem, a ja wciąż się oddalam i wydłużam rozbieg. Nie wiem, czy zdążę, zanim słońce zgaśnie, dobiec do rowu i skoczyć.

Tak zwana „kobieca intuicja" jest fałszywym mitem. Gdyby rzeczywiście coś takiego istniało, to znaczy jakiś szósty zmysł, którego pozbawieni są mężczyźni, pozwalający kobietom odróżniać prawdę od fałszu, dobro od zła, świat byłby o wiele lepszy. Byłoby mniej nieudanych małżeństw, mniej źle wychowanych dzieci i tak dalej. Kobiety miały i mają większy wpływ na losy świata, niż to się wielu osobom wydaje. A jaki świat jest, każdy widzi. Ale - mógłby ktoś zapytać - skąd pewność, że właśnie „kobiecej intuicji" nie zawdzięczamy jednak tego, że świat nie jest znacznie gorszy?

Moje imię zbyt wiele mówi - nie powiem swego imienia. Odbyłem podróż w czasie, wychodząc poza czas, bo tylko w taki sposób jest to możliwe, i odbyłem tę podróż przypadkiem. Przeniosłem się w przyszłość o zaledwie trzy dni. Ale może tak mi się tylko wydaje - i były to trzy lata? A może było tych lat trzydzieści? Wywołują mnie, podróż skończona. Drzwi otwarte. Głosy i zapachy wlatują do wnętrza mego wehikułu. Mam wyjść? Czy mogę nie wyjść? Co im powiem? Jak im spojrzę w oczy? Zawiodłem ich przecież, lecz oni o tym jeszcze nie wiedzą. Oczekują na moje słowa. Nie mam dla nich dobrych wieści. Wymyślić jakąś bajkę? Tak chciałbym schować głowę w chmurach, tak bardzo chciałbym w chmury wznieść się i twardo po nich stąpać!

Kobieta jest głupia jak człowiek, ale jest kimś więcej niż człowiek - dla mężczyzny; dla mężczyzny jest Bogiem. Odczucie tego rozdźwięku między ludzką niedoskonałością umysłu a boską wszechmocą podnoszenia na wyżyny szczęścia i obalania w otchłanie rozpaczy prowadzi czasem do sarkazmu.

Boję się piorunów. Boję się, że trafi mnie piorun przypadkiem, a ktoś pomyśli, że to nie było przypadkiem.

adam.boberski@aol.pl

boberski na pasku