piątek, 19 kwietnia 2024

co zrobi backa"I byłem głupi tak jak inni

Wciąż tylko bojąc się jednego

Że mogą zerwać przedstawienie

Sąsiedzi z kraju ościennego"

 

(Jan Krzysztof Kelus, "Sentymentalna Panna S.")

 

 

 

 

 

 

 

Weekend był pełen wrażeń, nie miałem siły ani czasu notować.

 

Odpycham tę myśl co rano. A od początku o to się prosi. Tak strategicznie rzecz biorąc. Kilkaset kilometrów granicy z Białorusią było do tej pory tylko linią strachu, ale nie wojny. A to stąd można zagrozić dostawom, które idą głównie z Polski lub poprzez Polskę. Bo przecież nie przez Węgry. Orban woli się zapisać jako ktoś inny niż Pal Teleki.

 

A baćka się wije, sam chyba przestraszony, bo korpus oficerski mu mówił, że to zły pomysł, wojsko nie chce się bić, armia nieliczna, bo łącznie coś koło 40 tysięcy we wszystkich formacjach, gorzej wyposażona niż putlerowska. No i chyba czuje pismo nosem, że nie wiadomo jak to z putlerem będzie. A jak putlera usuną, a on z nim pójdzie na wojnę przeciwko Ukrainie i przegra - to utonie razem z nim.

 

Także ma powody do gibania się ten cały baćka, taki bieda-viceputler.

 

A ponadto na Białorusi jest realny ruch oporu. Kolejne akcje sabotowania kolei to nie przypadek.

 

I nie wiadomo co zrobią białoruscy żołnierze, kiedy się zetkną z Ukraińcami, z którymi naprawdę więcej ich łączy niż dzieli, bo w ogóle nie są zatruci imperialną ideologią. Białoruś nie chciała być nigdy niczyją jednoczycielką. Powód do walki z Ukrainą ma w zasadzie zerowy. Nic nie zyska a wszystko może stracić.

 

Ale wiele wskazuje, że może się ruszyć, bo jednak baćka może kręcić długo, ale w końcu putler mu może powiedzieć, że albo się ty ruszysz albo ja ciebie ruszę.

 

Zatem wszelkie ofiary wśród białoruskiego wojska to będą ofiary które baćka będzie gotów ponieść aby zachować swoje stanowisko gauleitera Belorusslandu z nadania putlera.

 

Pytanie co na to Białorusinki i Białorusini na miejscu. Myślę, że mogą chcieć podnieść głowy, bo co jak co, ale to naprawdę nie jest ich wojna w najmniejszym stopniu.

 

To by było przepiękne, gdyby od Białorusi i na przykłąd od strajku generalnego - plan putlera się wypierdolił ostatecznie z hukiem.

 

Tylko trzeba ostrożnie z takimi marzeniami, bo one są na cudzy rachunek, cudze połamane żebra, cudze wybite zęby, pomiażdżone palce, pęknięte szczęki.

 

Warto przypomnieć, że białoruski batalion już walczy na Ukrainie, tyle, że po stronie Ukrainy. Ochotniczy batalion imienia Konstantego Kalinowskiego, bohatera trzech narodów - polskiego, bo Powstaniec Styczniowy, litewskiego, bo głosił restytucję Wielkiego Księstwa Litewskiego jako równoprawnej przyszłej cześci odnowionej Rzeczypospolitej Trojga Narodów i narodu białoruskiego, bo mówił i pisał po białorusku.

 

Ponieśli już pierwszą ofiarę, Ilija pseudonim "Litwin" zginął 4 lub 5 marca pod Kijowem.

 

Pytanie, co się stanie dalej?

 

- Ile wojska ruszy baćka. Jak to wojsko będzie walczyć?

 

- Ile rezerw ma jeszcze Ukraina, która zatrzymuje napór sowiecji, ale widać, że z trudem kontraatkuje w wymiarze większym niż taktyczny, lokalny?

 

A przecież aż prosi się o odcięcie klina wiszącego od wschodu nad Kijowem, o odcięcie zagonu wiszącego od zachodu nad Kijowem, o przebicie korytarza do Mariupola. Owszem. Ale do ataku, skutecznego trzeba mieć dużo większe siły niż drużyna Oszczepników z boku drogi, która spali, zniszczy i rozmyje się w przestrzeni.

 

Sprzętowo armia putlerowska goni w piętke, co widać po zdjęciu. Eksperymentalny T-80U z systemem samoobrony spalony do cna. Mieli tego podobno kilka sztuk. Albo posłali dlatego, że już nie mieli co posłać, albo posłali, żeby przetestować.

 

Jeżeli to drugie - to słabo wyszło. Spalił się.

 

Ale putlerowcy pewnie mają jak uzupełniać chociaż liczbowo, jeżeli nie jakościowo swoje straty a Ukraińcy?

 

Wiecie, że Ukraińcy mają fabrykę czołgów o długich tradycjach, nie? No ale ona jest w Charkowie. A Charków wprawdzie nie upadł, ale nie sądzę by była tam możliwa produkcja i serwis uszkodzonych czołgów.

 

Można przejmować porzucone i zdobyte czołgi, ale trzeba je wyremontować, uzupełnić amunicję - nie wiadomo a ile tego wystarczy. I gdzie te wozy remontować i szykować dla nowych załóg? Jak je wpinać w system dowodzenia i łączności?

 

Można przekazać Ukraińcom wozy, które znają, chociażby T-72 z naszych i nie tylko naszych zapasów, ale i je trzeba dostosować do nawyków załóg ukraińskich albo wyposażyć w to, co tam ci pancerniacy znają.

 

No i kurwa proszę, po cichu, bez politycznych szopek.

 

Tisze jedziesz dalsze budiesz.

 

Poza tym żadne uderzenie a szersza skalę nie uda się bez wsparci artylerii i przykrycie z powietrza. To, że putlerowcy nie potrafią sobie radzić w przestrzeni powietrznej Ukrainy - nie oznacza, że Ukraińcy są w stanie zapewnić przykrycie swoim.

 

Zwracam też uwagę na to czego ostatnio nie widać. Na przykład dużo mniej jest filmów z akcji Bayraktarów. Może zostały wycofane bo putlerowcy podciągnęli obronę p.lot? A może zabrakło ich do efektownych ataków i oszczędza się je do zadań ściśle wywiadowczych? Albo zabrakło do nich precyzyjnej amunicji produkowanej przez Turcję?

 

Nie ma już płonących cystern z paliwem. Mniej jest spalonych konwojów z zaopatrzeniem. Putlerowcy podobno konsolidują zajęty teren, umacniają się, minują, kopią transzeje. A to oznacza że jeszcze trudniej będzie ich odepchnąć.

 

Zagadek jest więcej. Ile i tak naprawdę jakiej jakości sprzęt trafił do rąk ukraińskich żołnierzy. Ile z tego sprzętu zostało zużyte?

 

Są dobre wieści. Akcja "główki" trwa. Nie ma dnia, żeby Ukraińcy nie ustrzelili jakiegoś oficera putlerowców. Do piekła poszło sześciu generałów, kilkunastu pułkowników i komandor Floty Czarnomorskiej. Powtórzę - to dowód nie wprost, ale znaczący jak działa wsparcie NATO. Mam niejasne przeczucie, że te celne strzały bez wymiany danych w czasie rzeczywistym między NATO a - nawet nie sztabem ukraińskim, ale poszczególnymi dowódcami w polu - byłyby niemożliwe.

 

Fronty czasowo zamarły.

 

Bandyci zatem nie potrafiąc wygrać na placu boju strzelają do cywilów.

 

Nestlé, Yves Rocher Polska, Auchan, Leroy Merlin Polska, Decathlon Polska oraz ponad 250 firm np. z Belgii nie wycofuje się z Rosji, bo im nie przeszkadzają walące się w gruzy szkoły, teatry, domy handlowe Kijowa i Mariupola.Martwi klienci już się nie liczą. A przecież martwymi mogą sie stać teraz wyłącznie klienci ukraińscy, bo ci rosyjscy wbrew propagandzie putlerowskiej największy dramat jaki mają to brak instagrama.

 

Zachęcam do trolowania tych firm na ich fanpgae'ach co z ulubowaniem robie od wielu dni.

 

Borys, Yaryna, Olaf - żyją.

 

Wita z dziećmi już pod Rygą, Wadim obchodził w sobotę szóste urodziny.

 

Losy się ważą.

 

Na każdym polu. Tam i tutaj.

 

Oni nie odpuszczają. My też nie odpuszczajmy cokolwiek ktokolwiek robi.

 

Jak napisał Rebe Janusz Radwański - gdziekolwiek ukraińskie dziecko, kobieta,

mężczyzna (nie wszyscy mogą walczyć) znajduje spokojne schronienie -

- gdzieś tam w stepie nad Dnieprem płacze ruski czołg.

 

I dobrze mu tak.

 

 

ukraina walczy

 

 

Слава Україні!

 

 

AAA Radek okragly

 

 

 

 

 

wisniewski na pasku