piątek, 19 kwietnia 2024
elzbieta kuzdzalRozmawiamy z Elżbietą Kużdżał - radną Rady Miejskiej Brzegu z ramienia SLD, dyrektorką Prywatnej Szkoły dla Dorosłych, wiceprezeską ds. młodzieży przy brzeskim kole PTTK - o kondycji brzeskiej lewicy, o dyżurach bez petentów i o rozwoju miasta.


LESZEK TOMCZUK: Na początek pytanie z pozoru naiwne - czy w Brzegu istnieje SLD?


ELŻBIETA KUŻDŻAŁ: W teorii istnieje i organizacja nawet liczy 50 osób, ale powiem tak: przed kilkunastu laty zapisywałam się do zupełnie innej partii. Spotkałam wtedy wyjątkowo sympatycznych ludzi, tu chciałabym przypomnieć m.in. Basię Dębską czy Józia Bartnickiego, którzy nakłonili mnie do działalności społecznej. Tamto spotkanie zrobiło na mnie bardzo duże wrażenie. Minione chwile wspominam z sentymentem, ale ze smutkiem stwierdzam, że niewiele osób z tamtych lat z nami pozostało, gdzieś po drodze się wykruszyli.
Sposób działania organizacji zupełnie się zmienił. Brzeski SLD idzie w kierunku politycznym, by nie rzec politykierskim i zapomina o ludziach. W moim odczuciu właśnie to jest główna przyczyna odejścia wielu kolegów i koleżanek.

Jak wygląda pani droga samorządowa?

Byłam radną w latach 1998-2001 i obecnie znowu zasiadam w Radzie.

Czy dostrzega pani różnice w stylu pracy obu gremiów?

W poprzednim okresie różnice zdań również były bardzo widoczne. Swoisty klimat tworzył p. Andrzej Ogonek, który koncentrował wokół siebie pewną siłę. Wówczas było też inne usytuowanie burmistrza, który przy podejmowaniu ważkich decyzji zawsze mógł liczyć na Zarząd Miasta. Sądzę, że wtedy pracowało się lepiej. W mojej ocenie jednoosobowa władza nie jest do końca dobra, to rozwiązanie niefortunne.

Co spowodowało, że po przerwie postanowiła pani wrócić do samorządu?

W międzyczasie starałam się o mandat zaufania, ale  zbytnio nie angażowałam się w kampanii wyborczej. Wynikało to z faktu, że byłam osobą mocno zapracowaną zawodowo. Decyzja o przejściu na emeryturę okazała się przełomem, bo nagle zaczęłam dysponować czasem wolnym. Doszłam do wniosku, że mogę teraz skoncentrować się na pracy samorządowej. Wysoki wynik, jaki osiągnęłam, czegoś dowodzi. Jestem przez środowisko dostrzegana. Tym razem jednak solidnie przyłożyłam się do wyborów i byłam bardziej aktywna. Dotarłam do wielu ludzi, którzy mi zaufali.

Jaka atmosfera panuje w Radzie?

Współpraca z PiS-em układa się dobrze, choć i z pozostałą częścią radnych udaje się nieraz nawiązać nić porozumienia. Przykładem ostatnia sesja, kiedy zapanowała jednomyślność przy uchwale dot. wprowadzenia do brzeskiej oświaty systemu ZEAS, czyli scentralizowanej księgowości. Podczas głosowania tylko jeden radny wstrzymał się od głosu, a wszyscy byli za! To dowód pragmatyzowania się Rady i pożytecznego działania bez oglądania się na podziały polityczne.
Jestem zaskoczona faktem, że w obecnej kadencji praktycznie nikt z mieszkańców nie zgłasza się na nasze dyżury.

Może w mieście już jest tak dobrze i dlatego ludzie nie przychodzą?

Myślę, że wyborcy stracili zaufanie i przestali wierzyć w naszą moc sprawczą. A problemów przecież nie ubyło, czego dowodzą interpelacje radnych. Praktycznie na każdej sesji przez godzinę zajmujemy się wyłącznie interpelacjami. To dowód, że są sprawy, które mieszkańców bolą, a radni gromadzą problemy dzięki kontaktom nieoficjalnym. Ludzie mają poczucie, że zgłaszanie kolejnych postulatów niczemu nie służy. Nie sądzę jednak, że tylko radni SLD obserwują takie zjawisko.

 

e.kuzdzal

 

Jako bezpartyjny nie zamierzam robić za cudzy wyrzut sumienia, ale występuję w imieniu przyjaciół sympatyzujących z lewicą, którzy twierdzą, że w Brzegu SLD nie ma. Jak pani sądzi, z czego to wynika?

Każdy człowiek pokłada w danej partii jakieś nadzieje. Jeżeli partia zawodzi członkowie dochodzą do wniosku, że ich udział w życiu partyjnym jest pomyłką. Brak petentów na naszych dyżurach o czymś świadczy i coś pokazuje. Ludzie tracą do nas zaufanie, albo nie wierzą, że ktoś im może pomóc.

Jak ocenić fakt niewystawienia przez brzeski SLD kandydata do Sejmu?

Nieprawda, mamy kandydatkę, to p. Magda Śliwak - członkini SLD z Brzegu, którą znajdziemy na dwudziestej którejś pozycji.

Kto taką kandydaturę wystawił i czy uczestniczyła pani w burzy mózgów, kiedy pomysł zaproponowano?

Kandydatkę wytypował brzeski zarząd. Niestety, nie byłam wtedy obecna i nie sądzę, że odbyła się jakaś burza mózgów. Pierwotnie kandydatem miał być p. Bartłomiej Tyczyński, który był przez nas rekomendowany. Po wakacjach dowiedziałam się, że nastąpiła zmiana planów wyborczych.  Na liście znalazła się p. Magda Śliwak jako ?osoba uzupełniająca".

Partia nieuczestnicząca w wyborach przestaje być partią. Ale czegoś tutaj nie rozumiem. Odpuściliście wybory parlamentarne, a de facto rządzicie Brzegiem wraz z PiS-em.

To nie jest koalicja, jak niektórzy ten układ nazywają, a porozumienie z ludźmi, którzy chcą współdziałać na rzecz Brzegu. To grupa radnych z jakąś wizją rozwoju miasta, którym nie chodzi o krytykanctwo, bo z tego nic nie wynika. Wolimy rozmawiać i współpracować na rzecz mieszkańców. Szczerze mówiąc jest mi obojętne z jakiej opcji politycznej jest dany radny, ważne, aby miał coś konstruktywnego do zaproponowania.

Nie sądzi pani, że przewodniczący brzeskiego SLD jest solistą i ?gra" na siebie?

To nie jest łatwe pytanie... W przeszłości jako przewodnicząca koła SLD pozytywnie postrzegałam p. Bartłomieja i - przypomnę - to ja rekomendowałam jego kandydaturę na szefa SLD w mieście. Długo byłam przekonana o słuszności wyboru wierząc w  kontynuację wytyczonej przez nas linii, właśnie w kierunku ludzi, a nie polityki. Teraz to się zmieniło, nie tylko w naszym mieście, ale w całym kraju. Nie chciałabym za bardzo oceniać w kategoriach: dobrze - źle, ale przychodzi mi na myśl powiedzenie, że ?punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Walka typu - ile miejsc?, kto?, gdzie?, jaki procent w wyborach? - przesłania członkom partii główny cel, czyli pracę na rzecz ludzi.

Czy zechce pani ocenić działalność publicystyczną p. Bartłomieja Tyczyńskiego, który swoimi wypowiedziami de facto robi za rzecznika burmistrza?

Proszę zwrócić uwagę, że pod tymi treściami podpisuje się konkretna osoba: autor Bartłomiej Tyczyński i nie należy tekstów utożsamiać z całym SLD.

Czy zarząd próbował oceniać aktywność publicystyczną swego przewodniczącego?

Problem taki jak dotąd oficjalnie nie pojawił się, choć w kuluarach słyszy się różne głosy, niekoniecznie dla przewodniczącego pozytywne. Jeżeli tracimy oparcie w elektoracie i odrywamy się od ludzi tworząc ?koło wzajemnej adoracji" to nie tylko wina przewodniczącego. Każdy z nas może w tej kwestii coś zmienić.

Podsumowując - możemy mówić o kryzysie SLD?

Nazwałabym inaczej, to inne oblicze.

Jak pani ocenia kondycję Brzegu?

Część mieszkańców narzeka, że w Brzegu niewiele się dzieje, ale pozwolę sobie mieć inne zdanie. Jestem absolutnie przekonana, że nasze miasto się rozwija. Przypominam sobie problemy sprzed dwunastu lat, kiedy byłam radną i widzę jak wiele się zmieniło. Oczywiście krzyżują się konflikty interesów i oczekiwań. Są ludzie zadowoleni i też tacy, którzy oczekują innych rozwiązań i decyzji od radnych czy władz miasta. Zanim podniosę rękę za uchwałą, staram się mieć przekonanie, że moja decyzja jest słuszna i prospołeczna, ale wyborcy mogą ocenić to inaczej, ponieważ ich oczekiwania i preferencje są inne. Napewno w naszym mieście jest jeszcze wiele problemów do rozwiązania, ale przy skromnym budżecie trzeba ciągle dokonywać wyborów - czy są one właściwe? To przyszłość pokaże.

Dziękuję za rozmowę. 

 

wywiady na pasku