Podróż po południowo-zachodniej Francji to wędrówka przez Nową Akwitanię – krainę kontrastów splecionych w idealną harmonię
Od stylowego Bordeaux, przez nadmorskie Arcachon, aż po morze winorośli, w którym czas biegnie inaczej. Każdy fragment tego regionu ma własny rytm i urok. To idealny kierunek dla tych, którzy chcą podróżować oczami i podniebieniem, zbierając wspomnienia na lata.
W rytmie Garonny
Bordeaux, pierwsza stacja wyprawy, to serce Nowej Akwitanii – eleganckie, pełne życia i od wieków otwarte na świat. Najlepiej poznawać je z dwóch perspektyw: unosząc się na falach Garonny, gdy miasto odbija się w wodzie niczym w zwierciadle, oraz spacerując wąskimi uliczkami i przestronnymi placami, które zdradzają jego bogatą historię. To miasto kontrastów i harmonii – zabytków wpisanych na listę UNESCO, światowej sławy wina i nowoczesności, która naturalnie splata się z tradycją. Choć Bordeaux kojarzy się z elegancją i sztuką życia, jego prawdziwym centrum od zawsze była Garonna – rzeka, która nadała mu puls, przyniosła dobrobyt i otworzyła drogę ku światu. Patrząc z wody, miasto odsłania się w pełnej krasie – dumne i zachwycające.

Fot. Anna Molęda-Kompolt
Najpiękniejszy sposób, by zacząć zwiedzanie Bordeaux, to rejs po Garonnie. Z pokładu statku miasto wygląda inaczej – szerzej, pełniej, bardziej majestatycznie. Już na starcie wita podróżnych Place de la Bourse, ikona Bordeaux i jedno z najczęściej fotografowanych miejsc we Francji. Tuż obok Lustro Wody tworzy niezwykły spektakl odbić i mgiełki, gdzie mieszkańcy i turyści chętnie zatrzymują się choć na chwilę. Rzeka prowadzi dalej pod kolejnymi mostami – od napoleońskiego Pont de Pierre, symbolu tradycji, po nowoczesny most Chaban-Delmas, który dzięki ruchomym przęsłom potrafi zmienić swój kształt w mgnieniu oka. Wzdłuż nabrzeży rozciąga się panorama eleganckich fasad, nowoczesnych wieżowców i zielonych bulwarów. To właśnie z wody Bordeaux pokazuje swoje dwa oblicza – historyczne i współczesne, splecione w harmonijną całość.

Fot. Anna Molęda-Kompolt
Podróż Garonną to coś więcej niż widok na eleganckie fasady – to zanurzenie się w tradycję wina, z którą Bordeaux nierozerwalnie się kojarzy. Region wokół miasta to jedna z największych i najsłynniejszych winiarskich krain świata. W centrum Bordeaux na każdym kroku można znaleźć piwnice, bary degustacyjne i sklepy, gdzie półki uginają się od butelek z nazwami apelacji budzących respekt wśród koneserów. Symbolem współczesnego podejścia do tego dziedzictwa jest Cité du Vin – futurystyczny gmach, którego bryła przypomina kielich w ruchu. W środku na podróżników czekają multimedialne wystawy, degustacje i widok na Garonnę, rzekę od wieków związaną z handlem winem. Dziś ta tradycja ma nową formę – rejsy po rzece z kieliszkiem Médoc czy Saint-Émilion w dłoni, gdzie historia i smak tworzą wspólną opowieść o mieście.

Fot. Anna Molęda-Kompolt
Drugie oblicze miasta
Bordeaux znane jest z rejsów po Garonnie, ale jego prawdziwy urok kryje się na lądzie. Brukowane ulice prowadzą do przestronnych placów, a zapach kawy, świeżych wypieków i lokalnych przysmaków sprawia, że spacer staje się kulinarną przygodą. Tutejsze bistro i restauracje serwują foie gras, tradycyjne cannelés czy bogate w smaki sery – kwintesencję Akwitanii.
Spacer warto zacząć od Place de la Bourse i słynnego Lustra Wody, w którym odbija się miasto. Stamtąd już tylko krok do starówki – labiryntu uliczek, kamienic i niewielkich placów, gdzie życie toczy się niespiesznie. Obowiązkowym punktem jest katedra św. Andrzeja. Jej gotycka sylwetka dominuje nad centrum, a z wieży Pey-Berland rozciąga się zapierający dech w piersiach widok na dachy Bordeaux i wijącą się Garonnę. To miasto, które potrafi zachwycić każdym zaułkiem – zarówno miłośników historii, jak i tych, którzy szukają nowoczesnych kawiarni czy galerii.

Fot. Pixabay
Wąskie sklepiki z winem przypominają, dlaczego Bordeaux nazywane jest światową stolicą tego trunku. Degustacja wina prosto od producenta to okazja, by zasmakować regionu i zrozumieć jego tradycję. Po zmroku miasto zmienia się nie do poznania: nabrzeża Garonny toną w świetle lamp, odbicia tańczą w rzece, a bary i restauracje ożywają rozmowami i muzyką. To właśnie wtedy Bordeaux pokazuje swój szykowny, a jednocześnie żywiołowy charakter – atmosferę, która sprawia, że chce się tu wracać.
Arcachon z perspektywy roweru
Z Bordeaux wystarczy godzina pociągiem, by znaleźć się w zupełnie innym świecie. Arcachon to nadmorskie miasteczko, które najlepiej odkrywać na rowerze. Rowerowe trasy zaczynają się tuż przy plaży. Promenada biegnąca wzdłuż wybrzeża prowadzi przez centrum aż do bardziej ustronnych zakątków zatoki. Po drodze mija się kolorowe łodzie rybackie i przytulne kawiarnie. Podróż rowerem to sztuka zatrzymywania się w odpowiednich chwilach. Przy drewnianej przystani, gdzie na talerzu lądują świeżo otwarte ostrygi, skropione cytryną i podane z kieliszkiem schłodzonego białego wina. W piekarniach pachnących masłem i drożdżami, gdzie croissanty jeszcze parzą dłonie ciepłem pieca. Albo w chłodnym cieniu piniowego lasu, gdzie czas zwalnia, a jedyną muzyką staje się szum oceanu i trzask igliwia pod stopami. Jazda rowerem w Arcachon to coś więcej niż tylko turystyczna atrakcja. To sposób na wtopienie się w rytm miasta. Mieszkańcy korzystają z dwóch kółek, by dojechać na targ po zakupy, odwiedzić znajomych czy wyskoczyć do portu. Ruch jest spokojny, ścieżki dobrze oznaczone, a odległości na tyle krótkie, że auto naprawdę nie jest potrzebne.

Fot. Pixabay
Tutaj każda dzielnica ma nazwę jednej z pór roku. „Lato” to centrum z plażami i promenadą, „Jesień” to port i targ z ostrygami, „Wiosna” – eleganckie wille, a „Zima” – spokojna część otoczona lasem. Rowerem można w jeden dzień przejechać przez wszystkie i zobaczyć, jak różne oblicza ma Arcachon. Największą atrakcją jest trasa prowadząca do wydmy Pilat, która jest najwyższa w Europie. Podjazd pod 110-metrową górę piasku to wysiłek, ale nagroda w postaci widoku na Atlantyk i bezkresny las sosnowy wynagradza wszystko. Arcachon nie jest wielkie, ale pełne kontrastów, od gwarnych plaż po spokojne, malownicze zaułki. To miasto nie pędzi, ale też nigdy się nie zatrzymuje.

Fot. Anna Molęda-Kompolt
Podróż przez krainę wielkich win
Nowa Akwitania kusi nie tylko oceanem i lasami, ale przede wszystkim pejzażem winnic, które od pokoleń tworzą legendę wina. To właśnie tu w krajobrazie pełnym słońca, winorośli i tradycji, rodzą się jedne z najbardziej cenionych win świata. Winnice rozciągające się na setkach hektarów przyciągają miłośników czerwonych i białych trunków z całego świata. Dla turystów, którzy chcą poznać je bliżej, lokalne biura informacji turystycznej oferują wycieczki, które pozwalają odkryć smak, historię i tajniki produkcji wina. Prowadzone są przez przewodników, którzy nie tylko oprowadzają po winnicach, ale też opowiadają historię każdego zamku i procesu produkcji wina. Podczas zwiedzania uczestnicy zobaczą również każdy etap powstawania tego trunku. Począwszy od winorośli, przez zbiór i fermentację, aż po dojrzewanie w beczkach. Wizyta kończy się degustacją, podczas której można porównać różne odmiany Merlot, Cabernet Sauvignon czy Sauvignon Blanc, a przewodnik opowiada o ich aromatach, strukturze i tradycjach regionu.

Fot. Anna Molęda-Kompolt
Już kilka kilometrów od centrum Bordeaux pojawiają się malownicze rzędowe pola winorośli, które widać jak z pocztówki. Każda apelacja ma swoją charakterystykę i styl wina. Latem liście mienią się soczystą zielenią, a jesienią nabierają złotych i purpurowych barw. W podróży po tych terenach warto zwrócić uwagę nie tylko na same wina, ale też na zamki i kamienne châteaux, w których wino dojrzewa w dębowych beczkach. Każdy z nich to osobna historia, a każda butelka to opowieść o ziemi, klimacie i pracy ludzi.
Château de Camarsac – opowieść o produkcji win
Wśród winnic, które szczególnie zapadły mi w pamięć, wyróżnia się Château de Camarsac – malownicza posiadłość z XIV wieku, ukryta na wzgórzu pośród winorośli. Zamek, którego mury pamiętają średniowieczne dzieje, dziś otwiera swoje podwoje przed podróżnikami podczas zorganizowanych wycieczek, łącząc historię z pasją do wina. Nazywany bywa „zamkiem Czarnego Księcia”, bo w średniowieczu miał być związany z postacią Edwarda, syna króla Anglii. Dziś jego kamienne mury kryją winnicę, która łączy tradycję z nowoczesnością.
Zwiedzanie zaczynamy od spaceru po winnicy, gdzie przewodnik opowiada o odmianach winogron i pracy w polu. Wszystko zaczyna się w winnicy – mówi przewodnik, wskazując na rzędy krzewów. Winogrona Merlot, Cabernet Sauvignon i Cabernet Franc dojrzewają tu przez całe lato. Zbieramy je ręcznie, żeby wybrać tylko najlepsze owoce. Potem przychodzi czas na winifikację. Winogrona trafiają do stalowych kadzi, gdzie sok zaczyna fermentować. Tu dzieje się magia – uśmiecha się przewodnik. Drożdże przekształcają cukier w alkohol, a my kontrolujemy temperaturę, żeby zachować aromaty owocu. Kolejny etap to dojrzewanie. W Château de Camarsac wina leżakują w dębowych beczkach. Drewno nadaje im strukturę, aromaty wanilii i przypraw. Każda beczka ma swoją historię – tłumaczy gospodarz. To jak dialog między winem a drewnem.
Na koniec przychodzi moment, na który wszyscy czekają. Degustacja pełna zapachów, smaków i lokalnej tradycji. W kieliszkach pojawia się rubinowe wino o aromacie czerwonych owoców, przypraw i lekkiej nuty dębu. Przewodnik opowiada, że Merlot daje miękkość i owocowość, Cabernet Sauvignon – moc i strukturę, a Cabernet Franc – delikatne nuty kwiatowe. Każda butelka to suma natury i pracy człowieka – podsumowuje. A naszym zadaniem jest tylko pomóc winu opowiedzieć jego własną historię.

Fot. Anna Molęda-Kompolt
Podobne wycieczki prowadzą do winnic w Médoc, Saint-Émilion, Pessac-Léognan czy Graves, dzięki czemu turyści mogą w jednym dniu poznać różnorodność okolic Bordeaux i zrozumieć, co sprawia, że wina z tego regionu są tak cenione na świecie. Winnice wokół Bordeaux to coś więcej niż turystyczna atrakcja. To żywe dziedzictwo, które tworzą pokolenia winiarzy. Wizyta w Château de Camarsac pokazuje, że wino nie rodzi się w butelce, ale w ziemi, słońcu, winorośli i pracy rąk. I że najlepiej smakuje tam, gdzie się narodziło – w cieniu kamiennego zamku, w sercu winnicy. Tutaj każdy krok, łyk i oddech stają się częścią zmysłowej symfonii, w której południowo-zachodnia Francja gra pierwsze skrzypce.

Fot. Anna Molęda-Kompolt
Tekst: Anna Molęda-Kompolt
