
O czymś innym miał być ten felieton. O sprawie bliskiej naszej lokalnej społeczności. Ale los zdecydował inaczej. Od 8.56 sobotniego rana bliskie każdemu z nas stało się miejsce odległe od Brzegu o około siedemset kilometrów
Powoli otrząsamy się z narodowej katastrofy. Bo ileż można tkwić
w pokutnym nastroju pośród ciżby żałobników? Życie idzie dalej i trzeba jakoś
się poukładać. Wiem, to co piszę jest okropne, zwłaszcza dla poranionych
rodzin.
Żałoba
pokrzyżowała realizację przedsięwzięć artystycznych, które w minionym tygodniu
odbywały się w Brzegu. Myślimy o XII Konfrontacjach Literackich SYFON czyli
Poeci dla Tybetu, zaplanowanych w rożnych miejscach miasta.
W
sytuacji żałoby narodowej padają patetyczne słowa o pojednaniu. W ogromnej
masie ludzie spontanicznie gromadzą się w publicznych miejscach i chcą być
razem. Takich scen w mijającym tygodniu było mnóstwo. Jakby na obrzeżach
pojawiły się też akcenty gorzkie, protesty co do miejsca pochówku prezydenckiej
pary. Nie miejmy złudzeń: żałoba narodowa nie przekłada się na narodową zgodę.
Przyślij zdjęcie polskiej flagi z kirem, którą wywiesiłeś na swoim domu lub balkonie - opublikujemy!
Ludzie,
którzy mnie znają wiedzą, że Rosjan i Rosję lubię. Ten ogromny kraj
przemierzyłem parokrotnie i nigdy nie znalazłem się w sytuacji, w której czułbym
się nieswojo. Przeciwnie! Byłem zawsze wśród bliskich. Moje uczucie do tamtejszych
ludzi jest proste i umościło się w zakamarkach duszy.
Pamiętam, gdy po ataku na Stany Zjednoczone w 2001 roku wszyscy
komentowali, iż „świat nie będzie już taki sam." Szybko słowa te stały się
komunałem, oznaką braku innych, być może błyskotliwszych, okolicznościowych bon
motów. Czy jednak dziś najwłaściwszym stwierdzeniem nie jest „Polska już nie
będzie taka sama?".