piątek, 26 kwietnia 2024

mostarOdwiedźmy stolicę Hercegowiny oraz Medziugorje, pątniczą metropoliię Bałkanów. Pochylając się nad miłością w oblężonym Sarajewie łatwo popaść w tani sentymentalizm. Przecież i inne bałkańskie miasta były areną miłosnych dramatów z wojną w tle. Miasto Mostar to świadek równie strasznych wydarzeń, jakie historia zgotowała stolicy Bośni i Hercegowiny.

Namacalnym dowodem są niewyretuszowane blizny czasu wojny. Straszne pamiątki po okrutnych latach. Ślady ostrzału wciąż widać, a życie zdaje się toczyć swoim rytmem. Do Mostaru wrócili turyści, znowu jest gwarno i wesoło. Po starówce snuje się kolorowy tłum, a wśród nich i zakochani. Podniesiony z wojennych gruzów szesnastowieczny Stary Most, kamienna pamiątka kilkusetletniej dominacji tureckiej, po dawnemu zachwyca. Spinając przeciwległe brzegi Neretwy wiąże burzliwą przeszłość z pulsującą teraźniejszością i niepewną, co tu kryć, przyszłością.

Stolica Hercegowiny - Mostar, ze skomplikowanymi podziałami etnicznymi, po wstępnym rozejrzeniu się wygląda na miasto bardziej muzułmańskie, aniżeli chrześcijańskie. Nieformalną granicę dzielącą oba wyznania stanowi ruchliwa ulica. To linia umowna. Wyznawcy Allaha wolą żyć po swojej stronie, tam gdzie starówka i zabytkowe mosty.
Nie wszyscy wiedzą, że prócz Starego Mostu istnieje jeszcze jego replika. Podążając w jego kierunku wystarczy wychylić się za murek przy którym stoją kramy z pamiątkami, spojrzeć w prawo w dół za zarośla (fot. 3), by na dopływie Neretwy zobaczyć odwzorowanie Starego Mostu.

Chrześcijanie w Mostarze też chcą zaznaczyć obecność, dlatego w centralnym punkcie wystawili wieżę kościelną z zegarem. Obiekt góruje w panoramie, jakby chciał uzyskać status symbolu miasta. Czy przebije Stary Most z XVI wieku? Pewnie nie, bo odwiedzający Mostar mają z góry upatrzony cel: ujrzeć legendarny obiekt, ktory dostał nowe życie, stał się mocniejszy by przetrwać kolejne stulecia.
Niebotyczna wieża kościoła zapewne jest rodzajem powojennego odreagowania. Skoro starą świątynię zbombardowali religijni wrogowie, musiała aż tak urosnąć. Kompleks ciągle w rozbudowie, stara się nadążyć za ekspansją meczetów.
Napięć religijnych w stolicy Hercegowiny turysta nie dostrzeże. Wszystkim udziela się niezwykły klimat miasta. Turyści podziwiają popisy śmiałków rzucających się z mostu w dwudziestometrową przepaść, wprost do szmaragdowego nurtu Neretwy. Szaleńcy skaczą dla popisu i zarobku. Ubrani jedynie w spodenki, co nie pozwala ustalić, który z nich jest muzułmaninem, a który chrześcijaninem. W mieszance testosteronu i adrenaliny buzującej na Starym Moście wyjaśniającego kodu nie odkryjemy.

 

***

 

Niedaleko Mostaru zlokalizowana jest miejscowość o nazwie Medziugorje (bośn./chorw. Međugorje), przed ponad trzydziestu laty nikomu nieznana wieś. Od 1981 roku ciągną tam pątnicy do Matki Bożej, która objawiła się na rozsławionym wzgórzu Crnica, w części zwanej Podbrdo.
W dniu 24 czerwca około godz. 18.00 sześcioro młodych ludzi z miejscowej parafii: Ivanka Ivanković, Mirjana Dragićević, Vicka Ivanković, Ivan Dragićević, Ivan Ivanković i Milka Pavlović zobaczyło niewiastę z dzieciątkiem na ręku. Zaskoczeni i przestraszeni w pierwszym momencie nie podeszli bliżej. Bezpośrednie spotkanie nastąpiło w dniach kolejnych. Od tego momentu, dorosłe już dzisiaj dzieci, doznają objawień, niektóre spośród nich - codziennie.
Stolica Apostolska ma z tym problem i wciąż zdarzenie bada. Obowiązuje stan zawieszenia: niczego nie odrzucono, ani nie potwierdzono. Kościół nie może uznać zjawiska, dopóty dopóki, szóstka widzących będzie uczestniczyć w objawieniach. Matka Boska z Medziugorje za pośrednictwem całej szóstki przekazuje ludzkości kolejne przesłania.
Weryfikacja objawień skomplikowała się, bowiem dwójka z widzących wyemigrowała do USA. Czy na obczyźnie mają codzienny kontakt z Matką Bożą? Nie zdołałem tego zgłębić.

Moje uduchowienie jest za płytkie, dlatego przyłączyłem się do stadnej peregrynacji z ciekawości, by porozglądać się tu i tam. Wnioski niedowiarka mogą być zaskakujące: Medziugorje to powściągliwość. Tamtejszy cud jest sławniejszy od licheńskiego, a klimat otoczenia... prawdziwszy. Skromnie, gustownie i bez zadęcia.
W polskim Licheniu mamy z kolei przerost formy nad treścią. Licheń dla jednych jest miejscem pogłębionej modlitwy, dla innych zaś ośmieszeniem tego, co szczere i katolickie. Tych drugich razi tryumfujący sakrokicz.
W Medziugorje postawiono skromny kościół i zadbano o praktyczną infrastrukturę do obsługi pielgrzymów. Kto na cudzie najbardziej skorzystał? Zapyziała niegdyś wioseczka, która przez 33 lata urosła do pielgrzymkowej metropolii. Znajdziemy tam przyzwoite hotele, świetnie zaopatrzone sklepy oraz jadłodajnie i oczywiście niepoliczalne kramy z dewocjonaliami. Wybudowano rownież dobre drogi, a końca kolejnych inwestycji nie widać. Dla niedowiarka to namacalny cud.

Trzeba budować mosty...

 

GALERIA

 

 

reportaze na pasku