środa, 01 maja 2024

chinski-plus1Załatwienie w Chinach najbłahszej sprawy wiąże się z wyjazdem do Pekinu. W Państwie Środka decyzje zapadają wyłącznie w stolicy, nawet te najgłupsze.

 

Chińczyk z prowincji jedzie cztery dni i tyle samo potem wraca, by w Beijingu uzyskać zgodę na cokolwiek, na przykład na budowę czegoś tam. To się nazywa: centralne sterowanie równomiernym rozwojem. Urzędników w Pekinie zatrzęsienie, a na prowincji jedynie ich reprezentanci. Jeśli urzędników jest tak wielu, wiadomo, że muszą gdzieś urzędować. Do tego przystosowano gigantyczne urzędy, pekińskie instytucje wybudowane z niebywałym rozmachem, także te od spraw najgłupszych.
Wejścia do obiektu "strzegą" groźne lwy, smoki, słonie i wyjęte z chińskiej fantazji dziwaczne stwory. W zasadzie wszystkie szanujące się instytucje, ba, nawet sklep czy mały warsztat, wystawiają przed frontonem fikuśne figury. Koniecznie przedstawiające zdecydowane na wszystko zwierzęta, a nigdy ludzi. To osobliwości ze spiżu, marmuru, granitu i lastriko, ale niekoniecznie, częstokroć musi wystarczyć zwykły beton w wersji cięższej albo w lżejszej - udający coś tam plastik z pozłotką.

chinski-plus2

chinski-plus3


Napotykamy na hotelową niespodziankę i jest to zaskoczenie całkiem miłe. Z uwagi na mały ruch turystyczny, zamiast zakontraktowanych trzygwiazdkowych hoteli, znajdujemy zakwaterowanie w monumentach pięciogwiazdkowych. Wszyscy są zaangażowani w obsługę turystów i towarzyszy temu szeroki uśmiech, grzeczne złożenie dłoni i dyskretny skłon. Taka aura powitań/pożegnań to etykieta w Chinach standardowa.
Hotele serwują śniadania europejskie z dyskretną, aczkolwiek zauważalną nutką Azji, ale obiadów już nie, i w zasadzie nie wiadomo dlaczego. Znowu kłania się "centralne dowodzenie", pewnie muszą zarobić okoliczne restauracje? Kiedy i gdzie zorganizowany turysta coś zje, decyzja zapada na najwyższym szczeblu. W jakimś departamencie ministerstwa turystyki odpowiedzialnym za równomierne obłożenie placówek zbiorowego żywienia.
Czy tak jest - nie wiem, tylko tak sobie kombinuję. Ma to jednak dobrą stronę, nigdy nie wiadomo na jakie rozkosze podniebienia się trafi. A o legendarnym chińskim jedzeniu można rozprawiać bez końca i w dalszej relacji pewnie coś o tym napiszemy. Wcześniej do chińskiej jadłodajni trzeba po prostu zajść. Ot, rutynowa sytuacja. Chińska opiekunka prowadzi grupę turystów do restauracji, a już przed bramą, gdzie stoją lwy z rozpostartymi paszczami, czeka usłużny Chińczyk z listą osób, które mają przybyć na, niezwyczajne biesiadowanie. Czy to wszechobecny monitoring? A któż to wie...

chinski-plus4

chinski-plus5


Komunistyczny kapitalizm Made in China nie uwolnił się od korupcji i owo nieszczęście jest pierwszym progiem w życiu każdego Chińczyka. Wąskie klasy w szkołach to nie przypadek, dzieci siedzące z tyłu z pewnością będą analfabetami. Dlaczego? Bo nic nie usłyszą! Dasz łapówkę, nauczyciel usadzi bliżej siebie. Zagwarantujesz latorośli lepsze warunki, wrośnie na wyedukowanego Chińczyka...
Ruch uliczny w supernowoczesnych miastach to komunikacyjna ciekawostka. Z jednej strony poraża rozmachem konstrukcyjnych rozwiązań, z drugiej przeraża nieobliczalnością. Jednak wszyscy jakoś jeżdżą i nikt nikomu drogi nie żałuje, choć nagminnie ją zajeżdża. Jeśli pogodzimy się z reglamentacją korzystania z aut w samym Pekinie, gdzie w ten sposób "walczy się" ze smogiem, to jesteśmy uspokojeni. W zasadzie nie sposób ogarnąć, jak azjatycki luz komunikacyjny godzi się z ultranowoczesnymi konstrukcjami umożliwiającymi komunikację. Ot, spójrzmy na zwykłe przechodzenie przez jezdnię. Zbierają się duże grupy ludzi i... tłumnie forsują lawinę pojazdów prowadzonych przez nerwowych kierowców. Uspokajam: miliona rozjechanych przechodniów nie widziałem, a i sam przeżyłem.

Jednak chińska ulica nie jest już... chińska. Dominują reklamy, raczej estetyczne i w europejskim stylu nienachalne, a więc mocno wystudiowane. Wizerunków Mao i propagandy komunistycznej nie widać, można rzec: jak na lekarstwo, nawet w samym Pekinie. Symboliką maoistyczną napoimy się jedynie na Placu Niebiańskiego Spokoju. Cóż, całkiem szybko odchodzi odchodzenie od "jedynie światłej" doktryny i wszystko się zmienia w myśl zasady Heraklita z Efezu: panta rhei. Pranie mózgów wciąż odchodzi, niestety, w publicznej telewizji, radiu i centralnej prasie. Ale czy ktoś to ogląda, słucha, czyta i w te gusła jeszcze wierzy? - nie wiem. Prawda jest następująca: nie wszystko, co Mao Zedong wykombinował jest obecnie akceptowalne.

chinski-plus6


Chińczycy ze spokojem tolerują mauzoleum przewodniczącego na Placu Tian'anmen i jego wielki portret uwieszony nad wrotami prowadzącymi do Zakazanego Miasta (chiń. ??). Jak na XXI wiek z gigantycznym chińskim plusem, to naprawdę wiele.

 

CHIŃSKA GALERIA

 

 

reportaze na pasku