środa, 24 kwietnia 2024

img 2215Jakimi zgłoskami w historii Brzegu zapisał się Były Pan Burmistrz?

Zwolennicy odpowiedzą: złotymi, przeciwnicy wręcz przeciwnie. No cóż, z pewnością nie był kimś bezbarwnym. Dla jednych wyraziście złoty i piekielnie czarny dla drugich.
Długo zaliczałem siebie do tych ostatnich, a to był, jak powiada klasyk, mylny błąd. Czytelnicy być może pamiętają, że w moich felietonach rolę podmiotu lirycznego dość często odgrywał Były Pan Burmistrz i robił za »czarnego ludzia«, zbierającego mniej lub bardziej zasłużone cięgi. Cała ta pisanina nie przekraczała - w moim głębokim przekonaniu - ram krytyki z jaką muszą się liczyć osoby publiczne.
Niektóre teksty spowodowały, że Były Pan Burmistrz poczuł się skrzywdzony i zawlókł paru brzeżan przed oblicze Temidy.

Odbierając pierwszy z wielu pozwów wpadłem w osłupienie. Pomyślałem, że ktoś strzela sobie w kolano, nie zapoznał się z sentencją Henry Kissingera, która brzmi następująco: Polityk, który idzie na wojnę z mediami, ma prawo napisać na swej wizytówce jedno słowo: idiota. To mądre słowa. Gdyby Były Pan Burmistrz przemyślenia Kissingera przyswoił, toby nie uruchomił sądowych młynów i nie przegrał serii procesów...
Zapadło 6 (słownie: sześć) orzeczeń! Były Pan Burmistrz zaangażował trybunały wszystkich instancji, łącznie z Sądem Najwyższym. Wszystkie gremia zdruzgotały linię oskarżenia nie pozostawiając na Byłym Panu Burmistrzu suchej nitki.

Minęło kilka lat. Na grubych tomach akt, których wytworzenie nie byłoby możliwe, gdyby pod topór nie poszedł spory zagajnik, powoli osiada sądowy kurz. I co, teraz mam tryumfować? Kiedy już po wszystkim, miałbym obraz Byłego Pana Burmistrza malować czarnymi zgłoskami? Nie ma powodu, bo to złoty człowiek. Przyszedł czas podziękowań.

Były Pan Burmistrz wyrwał mnie z szarości i uskrzydlił. Przede wszystkim: zauważył, choć twierdził, że lokalnych brukowców nie czyta. Faceci w moim wieku wbijają się w dresy, zapuszczają brody i kupują wędki. Niektórzy idą w nałogi, tyją i brzydną. Wszystkie wymienione plagi już mnie dopadły, a tu naraz, pojawił się zbawca: Były Pan Burmistrz.

Sądowa batalia zrobiła ze mnie innego człowieka. Poznałem procesowe tajniki, zrozumiałem sens słowa wokanda, nieobce są mi skomplikowane procedury trybu cywilnego, karnego i apelacyjnego. Wreszcie wiem na czym opiera się skarga kasacyjna. No i turystyka, czyli mój konik. Wielokrotnie mogłem odwiedzić Stolicę Polskiej Piosenki, wspaniały Wrocław, a nawet naszą ukochaną stolicę.
Za każdym razem trzeba było się umyć, ogolić, skropić czymś pachnącym, ładnie ubrać i zdążyć na czas. Pełna mobilizacja. Były Pan Burmistrz nie tylko sobie narzucił rytm i przywrócił sens życia.

Podziękowania należą się za odkrycie jurysdykcyjnych talentów. Brzeg może szczycić się młodymi, zdolnymi prawnikami, którzy w przysłowiowy kozi róg zapędzili renomowaną (ponoć) kancelarię z Oławy.

Dresy, zapuszczanie brody i rybki, które lubią pływać… to bez sensu. Wielkie dzięki!

 

Leszek Juliusz Tomczuk

 

 

tomczuk na pasku