czwartek, 25 kwietnia 2024

jaroslaw-borysZ głębokim żalem zawiadamiamy, że po długiej i ciągle pogłębiającej się chorobie oraz skrajnym wyczerpaniu zmarł wielki przyjaciel naszego miasta.


O czasie i miejscu ostatniej posługi poinformujemy czytelników w innym terminie. W chwili obecnej do tragedii tej nie przyznają się władze Brzegu.

 

Cała sprawa niezmiernie trudna jest do wyjaśnienia. Nikt dokładnie nie wie jak doszło do tragedii. Co prawda, wielu ludzi od dawna podejrzewało, że coś jest nie tak. I nawet głośno o tym mówili. Jednakże chyba poza kilkoma osobami, które miały bezpośredni kontakt ze zmarłym, nikt nie był świadomy powagi sytuacji.
Z pewnością w niedalekiej przyszłości odpowiednio do tego powołane organa będą starać się wyjaśnić, gdzie doszło do śmierci, i czy istniała jakaś bezpośrednia przyczyna zgonu. Ale czy wyjaśnią to? Wszystko zależy od tego, kto będzie stał za tymi organami. A właściwie - kto w tej konkretnej sprawie będzie miał na te organa wpływ.
W krążących pogłoskach niewiele jest konkretów. Z jednej strony chodzą słuchy, że nastąpiło to w Urzędzie Miasta. Podobno w gabinecie jednego z wysoko postawionych urzędników. Z drugiej strony krążą pogłoski, że to ratusz był ostatnim miejscem, w którym pojawił się zmarły. Jeszcze inni powiadają, że widziano go, jak po prostu potknął się idąc chodnikiem, upadł uderzając o krawężnik, i... Ale czy rzeczywiście ktoś to widział?
W sytuacji, jaka zaistniała rodzi się wiele podejrzeń gdzie i jak mógł nastąpić zgon. A biorąc pod uwagę ostatnie kilka lat zmarłego, nasuwa się wniosek, że mogło to nastąpić w wielu miejscach i w wielu okolicznościach.
Bezsprzecznie duży wpływ na to, że w końcu nastąpił zgon miała ciągle pogłębiająca się choroba. A punktem odniesienia jest z pewnością początek choroby - tak bardzo zignorowany. Nie jest wykluczone, że właśnie on miał decydujący wpływ na czas zgonu. Zdawało by się więc, że trop wiedzie do szpitala. Tam jednak boją się za bardzo mówić, choć widać, że musieli mieć kontakt ze zmarłym. Czyżby więc były jakieś naciski w tej sprawie na personel medyczny? Ale dlaczego? I przez kogo? No cóż. Jest tylko jedna instytucja odpowiedzialna za szpital w Brzegu.
Wszystko więc stoi w martwym punkcie. Tym bardziej, że jakimś dziwnym trafem policja, ani żadne inne powołane do tego instytucje do tej pory oficjalnie nie podjęły żadnego śledztwa w sprawie tej tragedii.
Nie od wczoraj wiadomym było, że zmarły kochał Brzeg. I bolał nad tym, że jest tak, jak jest. Jednakże głupota, chciwość i niekompetencje pewnych osób nie pozwoliły mu w pełni zaistnieć i dojść do głosu - szczególnie w ostatnim okresie. A może komuś po prostu zależało na jego śmierci?
Cóż. Raz jeszcze z głębokim żalem zawiadamiamy, że po długiej i ciągle pogłębiającej się chorobie oraz skrajnym wyczerpaniu (prawdopodobnie z powodu nieopanowanego śmiechu) zmarł wielki przyjaciel naszego miasta - Zdrowy Rozsądek.
Do tej tragedii w dalszym ciągu nie przyznają się władze Brzegu. Wręcz odwrotnie. Twierdzą, że wszystko jest w porządku. Ale wiadomo, że przecież nie jest.

 

borys na panelu