środa, 24 kwietnia 2024

ogonek andrzej nr1Jednym z obrazów, jakie odtwarzają mi się z okresu wczesnodziecinnego, są wybiegający w mroku ze stojącej naprzeciw naszych okien wielkiej kamienicy sowieccy oficerowie, w biegu dopinający szynele i pasy. Nie wiem od którego i kiedy, ale ojciec im mundury i szynele szył, dowiedzieliśmy się, że był to alarm bojowy i biegli do nieodległych „czerwonych koszar”.

 

Moim okiem

 


Ta okazała kamienica stała się przyczyną wydarzeń z początku lat dziewięćdziesiątych, po opuszczeniu jej przez sowieckich oficerów i ich rodziny. Miasto musiało wówczas uporać się z jak najszybszym, nie powodującym dalszej dewastacji i strat zasiedleniem (zagospodarowaniem) około 600 mieszkań z jednej strony, na co oczywiście pieniędzy nie posiadało, a z drugiej strony z nagłym naporem potrzebujących mieszkań, liczonym ponad dwoma tysiącami wniosków o ich przydział. Oczywiście warto tu wspomnieć, że obecne narzędzia informatyczne były wówczas nazwijmy to „w powijakach” (dwa komputery zakupione w tym czasie przez mego ówczesnego nieurzędowego pracodawcę miały twarde dyski o pojemności 40 MB). Sięgaliśmy więc po różne sposoby, od normalnego przydziału mieszkań komunalnych w budynkach, które można było stosunkowo tanio doprowadzić do użytku, przez przydział mieszkań dla osób wskazanych przez zakłady pracy udzielające im pomocy w remontach, poprzez przydział mieszkań osobom zdolnym wykonać remont we własnym zakresie, aż po sprzedaż mieszkań. Wspomniana wyżej kamienica miała być zasiedlona w trzeci z powyższych sposobów. Za wybór osób do zasiedlenia odpowiadała ówczesna wiceburmistrz Małgorzata Ochmann, a przygotowane umowy na remont spoczywały w sejfie burmistrza Piotra Pawlika. Duże mieszkania w tej kamienicy były pożądane szczególnie przez osoby może nie tyle wielodzietne, co wykonujące zawody związane z posiadaniem odpowiednich gabinetów. Pod nieobecność burmistrza (wyjazd służbowy), wiceburmistrz owe umowy osobom tym wydała. Efektem tego było odwołanie wiceburmistrz przez Radę Miejską, a także sprawy sądowe wytoczone przez potencjalnych mieszkańców, od których burmistrz zażądał zwrotu umów i nie zgodził się na przydział im tych mieszkań. Podczas obrad Rady Miejskiej zarzucano wiceburmistrz preferowanie jej znajomych, co skwitowała stwierdzeniem, że jako wieloletnia mieszkanka wielu znajomych posiada. Efektem tego wydarzenia a zapewne i niezadowolenia wielu z wspomnianych wyżej 2 tysięcy chętnych, zaś prawdopodobnie jeszcze bardziej szkodliwym był przepadek w następnych wyborach wielu osób z ekipy burmistrza, w tym także jego, i otwarcie w ten sposób drogi następcy Markowi Sidorowi, któremu tu tylko z czystego poczucia sprawiedliwości przypiszę odpowiedzialność za sprzedaż za psie pieniądze tak bliskich tej kamienicy „czerwonych koszar”.
Skąd jednak tytuł? Osiemnastego grudnia ubiegłego roku na internetowej stronie Radia Opole można było przeczytać: Brzeg wyremontuje zabytkowe budynki. Na liście jest kamienica, w której mieszka burmistrz Artykuł ozdobiony został dwoma fotografiami kamienicy Robotnicza 18 autorstwa redaktora Macieja Stępnia. CZYTAJ  Chodzi oczywiście o obecnego burmistrza Jerzego Wrębiaka. Natomiast z relacji z ostatniej sesji Rady Miejskiej, zamieszczonej na internetowej stronie Panoramy CZYTAJ  wynika, że Rada Miejska podjęła uchwałę o udzieleniu Wspólnocie Mieszkaniowej Robotnicza 18 dotacji na remont dachu w kwocie 52.409,39 zł. Nie będę wobec burmistrza tak krytyczny jak radna Bożena Szczęsna przywołana przez redaktora Stępnia, chociażby dlatego, że nie widzę powodu, by sąsiedzi burmistrza mieli za to sąsiedztwo płacić brakiem możliwości skorzystania z posiadanego prawa do dotacji na ten remont dachu. Mogę co najwyżej poradzić burmistrzowi, by spróbował przełamać klątwę Robotniczej 18 poprzez dokonanie darowizny pieniężnej na rzecz miasta w kwocie równej procentowemu udziałowi jego mieszkania w całej kamienicy pomnożonemu przez 52.409,39 zł. Nagłośnienie tej czynności to jak widać dla lansującego się wszem i wsiem burmistrza chyba nie problem.

 

Andrzej Ogonek

 

ogonek na pasku