czwartek, 25 kwietnia 2024
img_7553Składany jest trzechsetny numer „Panoramy". Pryncypał zwraca się do mnie z poleceniem napisania krótkiego tekstu na tę okoliczność. Już, teraz, zaraz. Zasiadam przed rozklekotanym redakcyjnym komputerem. Przyparty do muru, uciekam w patos i prokuruję laurkę...





Początek 1.

Na taki świat jesteśmy skazani, że chce się bliźniemu i współczuć, i lać go po pysku. Znam osobnika, którego demoniczność polega na tym, że wyzwala on w ludziach dobrych i poczciwych chęć skopania go, nawet kiedy leży. Na ławeczce w parku. Niech go Bóg błogosławi i zachowa jak najdalej od nas!

Początek 2.

Zbliża się koniec świata. Pora się wyspowiadać. Czas najwyższy złożyć raport z własnej degrengolady. Byłem jawnym współpracownikiem. Moja współpraca nie była zbyt intensywna, ale była, i nie trwała zbyt długo, bo zaledwie rok, ale o ten rok za długo. No proszę: „niezbyt intensywna", „nie trwała długo" - ledwo zacząłem się spowiadać, już się usprawiedliwiam.

Jeszcze raz zacznę od początku. Przez rok jawnie współpracowałem z „Panoramą Powiatu Brzeskiego". Moja wina, moja wina! Przez rok terminowałem u lokalnego potentata prasowego. Moja bardzo wielka wina! To postać powszechnie znana. Obywatel Kane na miarę naszego Powiatu, Wielki Sternik brzeskiej nawy politycznej, Strateg i Mistrz Gry, przebiegły niczym Talleyrand, kreator burmistrzów, starostów, radnych i wójtów. Jego przecież pomazańcy rządzą Miastem i Powiatem. Osoba, moim zdaniem, na swój sposób demoniczna, na swój sposób tajemnicza i nieprzenikniona. Myślimy, że wszystko wiemy o tym prostaku, że jest przeźroczysty dla nas, ale jesteśmy w błędzie. Jeszcze się nam oczy otworzą, jeszcze się zdziwimy. Jeszcze nas zaskoczy, jak Iwona Księżniczka Burgunda. Jako epikurejczyk jestem mu wdzięczny. Epikurejczyk to ktoś, dla kogo największą przyjemnością jest brak nieprzyjemności. Jemu więc zawdzięczam nową w mojej kolekcji epikurejską przyjemność - przyjemność nieoglądania, dzień po dniu, jego gęby.

Ale do rzeczy. Jeśli komuś stwierdzenie o jawnej współpracy wydaje się zbyt ogólnikowe, służę konkretnymi przykładami.

Składany jest trzechsetny numer „Panoramy". Pryncypał zwraca się do mnie z poleceniem napisania krótkiego tekstu na tę okoliczność. Już, teraz, zaraz. Zasiadam przed rozklekotanym redakcyjnym komputerem. Przyparty do muru, uciekam w patos i prokuruję taką oto laurkę i takie orędzie Miastu i Powiatowi:


Szanowni Czytelnicy!

Z satysfakcją i ogromną radością informujemy, że obecny numer Panoramy Powiatu Brzeskiego, którego łamy otwierają się przed Wami, jest trzechsetnym wydaniem naszej lokalnej gazety. Z tej okazji chcielibyśmy niezwykle gorąco Wam, drodzy Czytelnicy, podziękować, zarówno tym z Was, którzy czytacie nas regularnie, jak i tym, którzy okazjonalnie zaszczycacie nas swoją uwagą. Kłaniamy się nisko zarówno czytelnikom drukowanej, jak i elektronicznej wersji naszego tygodnika.

Nasza gazeta nie reprezentuje jednej opcji politycznej, o czym łatwo może się przekonać każdy, kto odwiedza jej strony. Jest ona pluralistyczna w najlepszym tego słowa rozumieniu. [Kiedy to piszę, prawie w to wierzę! Boć przecie tu Barcicki, a tu Oliwa, a tu jeszcze kto inszy.] Odzwierciedla różnorodność światopoglądową naszego społeczeństwa. Przedstawiciele wszystkich frakcji mają do niej dostęp, a także ci, którzy z żadnymi frakcjami się nie utożsamiają. Dotyczy to i lokalnych polityków, i - przede wszystkim - wyborców, wszystkich mieszkańców Powiatu, którzy swoimi głosami, opiniami, sugestiami wpływają na treść, formę i charakter naszego pisma. Nasza otwartość jest nieraz powodem burzliwych dyskusji w łonie lokalnej społeczności.

Nigdy nie formułowaliśmy, w taki czy inny sposób, oficjalnej „deklaracji programowej" - i teraz też nie zamierzamy tego czynić. Naszym nadrzędnym celem jest nigdy nie zawieść naszych Czytelników i nadal im służyć rzetelną informacją, która ma moc nie tylko naświetlania problemów - zaspokajającego głód poznawczy, ale także wpływania na ich rozwiązywanie.

Mamy nadzieję, że nie zawiedziemy zaufania, jakim nas obdarzyliście.

Zespół redakcyjny Panoramy Powiatu Brzeskiego


Pryncypał przeczytał, zaśmiał się, pochwalił, w nagrodę piwo postawił.

Następnym razem pryncypał zamieszcza na łamach list Puszczewicza do redakcji. Zadanie: napisz do tego krótki komentarz. Już, teraz, zaraz. Nie znam sprawy, nie interesuję się nią, nie czytałem listu. Pryncypał w prostych żołnierskich słowach objaśnia, czego oczekuje, a ja mam to ubrać w słowa gładkie. Zasiadam przed rozklekotanym redakcyjnym komputerem. Mam poczucie déjà vu. Przyparty do muru, jak na klasówce, znów uciekam w patos i ubieram intencję pryncypała w takie oto gładkie słowa, które mi się same w patetyczny poemat składają:

Zamiast komentarza

Nie powtórzymy za Krasickim [sorry, książę poetów], aby odnieść jego skrzydlate słowa do siebie: „prawdziwa cnota krytyk się nie boi", ponieważ nie jesteśmy idealni i za ideały się nie uważamy. Niemniej potrafimy odróżnić konstruktywną krytykę, opartą na prawdzie, od insynuacji i potwarzy. Wydaje nam się jednak, że prawo do głoszenia nieprawdy, czy to świadomego, z niecnych pobudek, czy nieświadomego, z niewiedzy, jest ceną, [tutaj pojechałem ministrem Beckiem] wysoką, ale konieczną, za wolność słowa, bez której niemożliwy jest, nie zawsze przecież łatwy, społeczny dialog. Dlatego nigdy nie wahamy się drukować tekstów naszych oponentów, nawet jeśli są to teksty, które nas obrażają. Tacy już jesteśmy [Jezusie Nazareński!], takim standardom hołdujemy [Matko Boska Częstochowska!], choć wiemy, że nie u wszystkich znajdują one zrozumienie i uznanie. Mamy pewne wątpliwości, czy pozostałe brzeskie gazety praktyką dziennikarską podzielają nasze poglądy w tej materii. [Nie wierzę, ja to napisałem?!]

[Uwaga, teraz będzie najlepsze!] Po chrześcijańsku zatem nadstawiamy drugi policzek, [uwaga, majstersztyk!] bynajmniej nie po to, by zostać powtórnie uderzonym, ale właśnie po to [koncept zaczerpnięty chyba z Nagiej małpy Desmonda Morrisa], by nie zostać uderzonym, [„Doprawdy, jak to miło coś umieć", jak by powiedział pan Jourdain], by dać naszym antagonistom dowód naszej dobrej woli i czas na opamiętanie. [Miał rację Psalmista: „Mowa ich gładka, dwoistego serca".]


Pryncypał przeczytał, zaśmiał się, pochwalił, w nagrodę piwo postawił.

Wszystkie grzechy swe pamiętam i wstydzę się, że obraziłem nimi Rozum, i biję się w pierś... Myślę też ze współczuciem i pewnym zrozumieniem o ludziach, którzy w czasach opresyjnych, żeby nie zdechnąć z głodu albo nie dostać kulkę w łeb, musieli się nieraz zeszmacić, zapłacić większy lub mniejszy haracz. A jak my byśmy się zachowali na ich miejscu, skoro w czasach wolności i demokracji tak nisko upadamy? Tacy herosi, tacy fighterzy...

Ale jak mi ktoś inny tę „Panoramę" wypomni, to dostanie w ryj!

Adam Boberski

boberski na pasku