czwartek, 25 kwietnia 2024
img_7591Oto ich pięć minut: są ambitni, są gwiazdami programu telewizyjnego, zwierzają się przed kamerami, w studiu publiczność, pani prowadząca, wielce dociekliwa, telewizja to nadaje, miliony przed odbiornikami oglądają. Ekstaza! Oto nastoletnie dziewczę, chichoczące, chamowate, ordynarne, wali prosto z mostu, że brzydzi się łysolami. I rechocze szyderczo, tak okrutnie, jak tylko nastoletnie dziewczęta potrafią.





Nerwowo przełączam na innym program (bo mnie ubodło!). Innym razem: młodzieniec, udaje, że smutny, dzieli się z publiką swym problemem: ma ogromnego wacka i martwi się, że mógłby nim zrobić krzywdę swojej dziewczynie (dziewczyna siedzi obok niego i słucha). Starsza pani (doświadczona) pociesza go: niech się pan nie przejmuje, naprawdę nie ma się czym przejmować, i wyjaśnia mu to, co oczywiste. Rzucam mięsem i przełączam na inny program. Innym razem: mężczyzna z uśmieszkiem samozadowolenia chwali się, że zdradza swoją żonę z kobietami i mężczyznami, a na to siedząca obok niego żona odpowiada, że jej to wcale nie przeszkadza. Myślę sobie: uroczy ludzie, nie ma co, uroczy jak dupa pawiana! Żeby nie puścić pawia, przełączam na inny program. (A było to w czasach, kiedy jeszcze miałem co przełączać, to znaczy sprawny telewizor.) Z Rozmów w toku, talk-showu pani Drzyzgi, najważniejszego z ekshibicjonistycznych programów w Polsce, z którego Polacy od jedenastu lat czerpią wiedzę o zawiłościach życia, programu, na który trafiałem przypadkiem, serfując po telewizyjnych kanałach, obejrzałem w sumie może 15-20 minut. Tylko krótkie urywki. Mój delikatny umysł nie był w stanie przyswoić sobie naraz większych dawek i w sumie większej ilości relacji z tego współczesnego raju głupców, gdzie miernoty dostępują rozkoszy samospełnienia.

Jak wiadomo, tradycyjny ekshibicjonista czerpie satysfakcję seksualną z obnażania się przed obcymi kobietami. To już kanon, klasyka: chłopina w nieodstępnym długim prochowcu, jakby atrybucie zdradzającym jego los, pod spodem - jak go natura stworzyła, nagle, na okamgnienie, odsłania swą nagość i zwiędłe (albo i nie) przyrodzenie przed zaskoczonymi, oniemiałymi niewiastami. Dokonuje szybkiego gwałtu przez oczy - i w nogi! Bidulak, nerwicę ma zagwarantowaną, naraża się na chłód zimową porą, przegrzanie latem, pobicie, jeśli w pobliżu znajdzie się mężczyzna lub napastowane wizualnie kobiety wykażą się refleksem i zdecydowaniem, użyją parasolki, gazu, paralizatora i chwytów wyuczonych na kursach krav magi. W o ileż lepszej sytuacji są współcześni ekshibicjoniści medialni, werbalni! O ileż potężniejszymi środkami się posługują! Mogą bezkarnie wywlekać swoje najintymniejsze, seksualne sprawy, nikt im złego słowa nie powie. Pupilki pani Drzyzgi uskuteczniają samoobnażanie na masową skalę, uprawiają ekshibicjonistyczną rozpustę na oczach przyklaskującej temu wielomilionowej widowni, podczas gdy ekshibicjonista starej daty to przy nich skromny detalista, zasługujący bardziej na współczucie niż potępienie i pogardę, i szacunek za to, że usiłuje w wielkim mozole i przezwyciężanym strachu, kuląc się pod drwiącym spojrzeniem domyślnych przechodniów, wyrwać światu ten swój nędzny ochłap rozkoszy.

To, co ukonstytuowało się za sprawą wulgarnej telewizji, ta medialna symbioza ekshibicjonisty werbalnego z podglądaczem i podsłuchiwaczem, to nic innego, jak nowa odmiana dulszczyzny. Pani Aniela Dulska, wspaniałe literackie monstrum, wyznawała swoiście pojmowaną poprawność. Dzisiaj chętnie wystąpiłaby w talk-show w rodzaju Rozmowy w toku, ponieważ udział w czymś takim jest w odczuciu współczesnych kołtunów i chyba w odczuciu większości społeczeństwa poprawny. Uczestnicy talk-show dostępują, z namaszczenia telewizji, społecznej i towarzyskiej nobilitacji. Współczesny kołtun jest bezpruderyjny. To człowiek wyzwolony od wstydu, prawdziwie rajski człowiek. Szczytem jego marzeń byłoby kopulowanie na oczach milionów.

Widmo ekshibicjonizmu krąży po świecie. To nie żart.

Adam Boberski

boberski na pasku