
Na ?nowej" witrynie, podpiętej do lizusowskiego organu administratora Brzegu, jakiś tchórz postanowił mi dopiec.
Warto pojechać do Rumunii, bo szybko się zmieni i takiej już nie poznamy. Jeszcze przed schengeńską granicą, na popasie w Hajdúszoboszló, napotkany Węgier podnosi wątpliwości. - Jedziecie do Rumunii? - Tam się nie jeździ!
Niezwykle dociekliwe pytania. Czy można na nie odpowiedzieć?
Administrator Brzegu nie ustaje i zadyszki nie dostaje. Tworzy, mnoży i potworzy. Właśnie wyhodował kolejnego potwora.
Często słyszę, że ludziom "przewraca się w głowach od dobrobytu", a ja uważam wręcz odwrotnie. To raczej strach przed utratą i mentalność niedostatku potęgują najgorsze, ludzkie cechy.
Nasz tamada i inne uwagi geopolityczne
Latem lub wczesną jesienią, szesnaście lat temu, gdy po ukończeniu kadencji Rady Miejskiej aż do jesiennych wyborów funkcjonował Zarząd Miasta na czele z burmistrzem Markiem Sidorem, pojawiła się kilkunastostronicowa kolorowa broszura, chwaląca dokonania tegoż zespołu w czasie ich kadencji.
Administrator Brzegu zaśmiecił miasto "poradnikiem? w którym usiłuje rozwikłać zagadki... śmieciowe.