galeria biaaa polski las fot.michaa bratko 4W lesie znaleźć można różne rzeczy: grzyby, oświecenie, ślady dawnych ludzkich aktywności, ale i dawnych zbrodni. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu artyści wyruszali na wycieczki „do kniei”, by po prostu malować w plenerze. Dziś podobne spacery prowadzić mogą do rozważań o konsekwencjach interwencji w przyrodę i o tym, jak wyglądać mógł las porastający tereny obecnej Polski miliony lat temu.

 

Kinga Nowak, "Las", 2017, fot. Michał Bratko / kinganowak.com

 

Sztuka grzybobrania

 

Nostalgia to dziś podstawowy składnik popkultury – pod tym względem Paulina Ołowska lata temu wyprzedziła ducha czasów, ale i dziś pozostaje w opozycji do nostalgicznego przemysłu, który w przeszłości szuka przede wszystkim znanych marek i pewnych inwestycji. Ołowska dla odmiany sięga nie po to, co znane i lubiane, ale po to, co odesłane zostało do lamusa. W praktyce oznacza to nie tylko przedmioty, ale i sytuacje – artystka w swojej karierze prowadziła już m.in. klubokawiarnię Nova Popularna czy nawiązywała do młodopolskiego kabaretu w działającej do dziś w Krakowie Jamie Michalika, gdzie sto lat wcześniej brylowali Boy z Przybyszewskim. W ostatnich latach działania Ołowskiej koncentrują się przede wszystkim wokół Kadenówki w Rabce-Zdroju – przedwojennego, drewnianego domu łączącego w sobie elegancki, oszczędny modernizm z malowniczą strzelistością stylu zakopiańskiego.

 

paulina olowska po 173Paulina Ołowska, "The Mycologist", 2016, olej i akryl na płótnie, 220 x 180 cm, fot. Metro Pictures

 

Wybudowany dla Adama Kadena, twórcy rabczańskiego uzdrowiska, dom pod okiem Ołowskiej stał się miejscem spotkań i pracy twórczej, nostalgiczną oazą z dala od centrów codziennego artystycznego życia. Nawet jeśli sama Rabka przez kilka dekad z górskiego uzdrowiska zamieniła się w miasteczko skąpane w smogu, jakiego nie powstydziłyby się przedmieścia Pekinu. Od 2014 roku spotkania te przybierały przez pewien czas formę corocznych, jesiennych "Teatrów Mykologicznych", w których granice między performansem, grzybobraniem i gotowaniem stawały się bardzo płynne. Jak mówiła artystka w wywiadzie z Moniką Brzywczy: "Podoba mi się idea grzybobrania, bo jest bardzo podobna do medytacji artystycznej, polega głównie na obserwacji i spostrzeżeniu, tak jak sztuka".

Nic dziwnego, że w serii obrazów namalowanych w Rabce na nowojorską wystawę "Wisteria, Mysteria, Hysteria" jedną z bohaterek stała się właśnie mykolożka, czyli badaczka grzybów. Obok alchemiczki czy lepidopterolożki (badaczki motyli i ciem) staje się ona w wydaniu Ołowskiej nowoczesną wiedźmą, daleką od dość mizoginicznych wyobrażeń zgarbionej i zapewne knującej coś złego staruszki, zamiast tego wyglądając raczej na żywcem wyjętą z kampanii reklamowej Gucci lub Prady.

 

Rosa i krew

 

sasnal shoah las 2003

Wilhelm Sasnal, "Shoah" ("Las"), 2003, 45x45 cm, kolekcja prywatna, Hauser & Wirth, Whitechapel Gallery

 

W kraju, który na każdym rogu naznaczony jest historią, z reguły krwawą, las zyskuje również mroczniejsze oblicze. W twórczości polskich artystów powracają więc nierzadko "skażone krajobrazy", jak nazwał je Martin Pollack – miejsca, gdzie w przeszłości dokonano zbrodni, których ślady zatarły się w krajobrazie, niknąc pod leśnymi zagajnikami czy warzywnymi grządkami. W "Winterreise" Mirosława Bałki z 2003 ruch kamery ślizga się po granicy między pomnikiem zbrodni a zwyczajnym trwaniem natury – w zimowej scenerii widzimy okalający obóz Auschwitz-Birkenau drut kolczasty, a tuż za nim staw, niegdyś wypełniany prochami zabitych ofiar, dziś stanowiący zwyczajny element leśnego ekosystemu, przy którym spaceruje grupa saren.

W jednym nieruchomym kadrze, pozbawionym tak wyraźnych znaków zbrodni jak drut kolczasty, to napięcie towarzyszące obserwowaniu skażonego krajobrazu oddał na wcześniejszym o rok od pracy Bałki obrazie "Las" Wilhelm Sasnal. Grupka trzech małych postaci odcina się tu na tle leśnej gęstwiny zaznaczonej w najbardziej syntetyczny i ekspresyjny możliwy sposób – za pomocą kilku pociągnięć szerokiego pędzla, zostawiającego na płótnie skłębione serpentyny. niemal nadnaturalnie żywej, nasyconej zieleni. Choć sama skala, przedstawiająca ludzi jako maleńkie figurki w morzu zieleni, w historii sztuki znana jest z rokokowych przedstawień parkowych uczt i zabaw, to właśnie malarska technika sprawia, że trudno tu o uczucie sielanki, a las wydaje się niemal żywym dzikim zwierzęciem, które rozpycha się w granicach obrazu i kłębi wokół bohaterów, jakby miało ich zmiażdżyć jednym gwałtownym atakiem. Sasnal buduje tę atmosferę nie bez powodu – "Las" nie przedstawia bowiem rekreacyjnego spaceru, a odtwarza kadr z okolic Treblinki pochodzący z dokumentu "Shoah" Claude’a Lanzmanna.

 

rasa i las biennale warszawa

INTERPRT, "Rasa i las", 2019, fot. Biennale Warszawa

 

Jeśli w przypadku Bałki i Sasnala skażony zbrodnią krajobraz przedstawiany jest przez poruszanie emocji i grę z sielankowymi skojarzeniami, tak w projekcie "Rasa i las" kolektywu INTERPRT zostaje on poddany drobiazgowej analizie materializującej się w historycznych dokumentach i precyzyjnych wykresach. "Rasa i las" to projekt tyleż artystyczny, co śledczy, badający świadectwa przestępstw ekologicznych popełnianych przez nazistów na terenach okupowanej Polski, wprzęgnięcie polityki ekologicznej w machinę ludobójstwa, dopuszczające z jednej strony nieskrępowaną eksploatację i niszczenie lasów na ziemiach okupowanych, z drugiej zaś planowe zalesianie mające ukryć masowe mogiły ofiar obozów śmierci.

 

Leśna lekcja (pre)historii

 

witek orski falda dokumentacja

Witek Orski, "Fałda", 2016, fot. BWA Zielona Góra

 

Las pamięta również i starsze historie. Pozostałością po przedwojennych trendach wzorniczych jest jedna z atrakcji turystycznych Pomorza Zachodniego – tak zwany krzywy las w okolicy Gryfina. Grupa rosnących w nim sosen tworzy iście surrealistyczny widok – załamujące się tuż nad ziemią pod kątem prostym pnie tworzą sierpowate łuki. Ich geneza nie jest w stu procentach wyjaśniona, wszystko jednak wskazuje na to, że młode drzewka celowo nacinano tak, by rosnąc przybierały łukowate kształty, dzięki czemu stanowiły idealny surowiec do produkcji mebli w stylu późnego, dekoracyjnego art deco. Nadawały się do tego celu co prawda tylko drzewka młode, jednak części z nich nie zdążono ściąć – wybuch wojny pozwolił części z nich dotrwać dojrzałego wieku (choć z dendrologicznego punktu widzenia krzywy las składa się wciąż z młodzieniaszków, sosna zwyczajna nierzadko dożywa bowiem pół tysiąclecia).

Gryfiński las sfotografował Witek Orski w ramach wystawy "Fałda" w BWA Zielona Góra, tworząc również skomplikowaną maszynerię optyczną "rozfałdowującą" obrosłą legendami pamiątkę modernistycznych wizji kształtowania każdego skrawka przyrody pod ludzkie dyktando. Także wczesny, licencjacki jeszcze cykl fotograficzny Joanny Piotrowskiej "5128" obrazuje historię niespodziewanego porzucenia wpisaną w leśny pejzaż. Fotografowane przez artystkę zdziczałe sady czy wyrastające pośrodku lasu różane krzewy to ślady po niegdysiejszych przydomowych ogródkach we wsi jej pradziadków, której mieszkańcy przesiedleni zostali w ramach akcji "Wisła", pozostawiając za sobą działki szybko odzyskane przez nieustępliwą przyrodę.

 

przezwanska wczesnapolskosc

Katarzyna Przezwańska, "Wczesna polskość", 2017, diorama: tworzywa sztuczne, papier, 130 x 159 x 318 cm, fot. Fundacja Sztuki Polskiej ING

 

Perspektywa, w której każde drzewo to świadek historii, a wersy o kwiatach, które "zamiast rosy piły polską krew" okazują się być prawdziwsze, niż można by przypuszczać, potrafi być jednak przytłaczająca. A skoro przed historią nie uciekniemy do lasów, w których jedne drzewa pamiętają inwazję nazistów, inne potop szwedzki, a najstarsze nawet wojny krzyżackie, nietkniętej narodową historią leśnej ostoi pozostaje szukać w przeszłości paleozoicznej.

"Wczesna polskość" Katarzyny Przezwańskiej z 2017 roku to taka właśnie propozycja ucieczki w przeszłość w formie idyllicznej dioramy z piaszczystym pejzażem, szmaragdowym jeziorkiem i monumentalnymi pra-palmami na tle różowego nieba. W odpowiedzi na nasilenie narracji o "późnej polskości" Przezwańska zaproponowała poszukiwanie złotego wieku w czasach na długo przed powstaniem Polski i przed pojawieniem się na planecie hominidów, gdy tereny współczesnej Warszawy porastał subtropikalny las, a nad horyzontem zamiast iglicy Pałacu Kultury i Nauki górowały skubiące liście długoszyjne zauropody.

 

Odbudować więzi

 

pawel althamer las zrzut ekranu

Paweł Althamer, "Las", 1993, praca wideo, fot. zrzut ekranu / artmuseum.pl/pl/filmoteka/praca/althamer-pawel-las

 

Zwykła brzoza i kłębiące się u jej stóp mrowisko przy odpowiednim wyostrzeniu percepcji stać się mogą równie fascynujące, co paleontologiczne fantazje krajobrazowe. Zwłaszcza w oczach Pawła Althamera i w sytuacji, gdy pieszej wycieczce towarzyszy trip po LSD. Jak wspominał artysta po swojej pierwszej narkotycznej wyprawie do Kampinosu: "Chodziłem po ziemi i odkrywałem, że ta ziemia jest żywa, że nic tu nie jest martwe, że i ja jestem stąd, że jestem w domu, wreszcie u siebie". Althamer czuł się też w lesie bardziej u siebie niż na Akademii Sztuk Pięknych, dlatego też podczas obrony swojego dyplomu w 1993 roku pozostawił profesorską komisję w towarzystwie swojego realistycznego rzeźbiarskiego portretu, sam natomiast wyszedł i wyruszył do lasu. Na telewizorze pozostawionym na ASP profesorowie mogli oglądać artystę wychodzącego z gmachu, wsiadającego do autobusu, jadącego za miasto i wreszcie wchodzącego nago między drzewa.

 

krzysztof maniak prace 11

Krzysztof Maniak, "Bez tytułu (z serii Spacery)", 2018, fot. dzięki uprzejmości artysty

 

Leśne spacery w swoją stałą praktykę zamienił mieszkający w rodzinnym Tuchowie w okolicach Tarnowa Krzysztof Maniak, któremu jednak bliższe od szamanistycznych inspiracji Althamera są brytyjskie tradycje landartowe w wykonaniu artystów-spacerowiczów: Richarda Longa i Hamisha Fultona. Powracając na znajome ścieżki Maniak jednocześnie obserwuje i utrwala ciągłą płynność krajobrazu, który wydawać się może statyczny czy wręcz nudny – wodę nieustannie żłobiącą brzeg strumyka na nowe sposoby czy ślady pozostawione przez zwierzęta. Interwencje samego Maniaka także dalekie są od nastawionych na trwałość rzeźb. Artysta pozostawia po sobie efemeryczne pamiątki wygniatając poletka pośród łąk, wykopując dla zwierząt jamki czy zasiewając puste pole i oddając je w użytek sarnom i ptakom. Równocześnie notuje też jednak znacznie brutalniejsze interwencje w naturę, jak wypłaszczanie terenu pod budowę domów.

 

prace lesne michal luczak 20 08 2 10 2020 opt.wroclaw 1

Michał Łuczak, "Prace leśne", fot. Miejsce przy Miejscu

 

Podobna dwoistość to także temat fotograficznego cyklu członka kolektywu Sputnik Photos Michała Łuczaka "Prace leśne". Seria czarno-białych zdjęć pokazuje z jednej strony wcielanie w życie gospodarki leśnej, próbującej pogodzić surowcową eksploatację lasów z podtrzymywaniem ich bioróżnorodności i gęstości zalesienia, a z drugiej potrzebę zachowania uczuciowej więzi ze środowiskiem. Tę chwiejną równowagę obrazują w kolejnych kadrach tworzone z kawałków pni i grubych gałęzi prowizoryczne konstrukcje pośrodku lasu, wyglądające jakby miały za sekundę runąć na naszych oczach.

 

picture 7053865 1516806669Autor: Piotr Policht

Piotr Policht – krytyk sztuki, od czasu do czasu bywa też kuratorem. W Culture.pl pisze o sztukach wizualnych i okolicach. Redaktor magazynu „Szum”.

 

LOGO culture pl