z23895338VCzy Jurgiel Krzysztof trafi kiedyś do Panteonu Literatów Narodowych powiedzieć jeszcze nie sposób. Odhaczyć jednak trzeba cichy (na mój gust - za cichy) debiut tego pisarza.

Onże popełnił książkę o nieco przydługawym tytule: "Dlaczego w stadninach koni arabskich potrzebna była dobra zmiana”. To znakomity zabieg literacki, genialne posunięcie w czasach czytelniczego lenistwa, kiedy miłośnicy słowa drukowanego powoli wymierają, a ich latorośle wolą oglądać obrazki. W rozwiniętym tytule zawiera się skondensowana treść, nie potrzeba wytworu intelektualnego kartkować i nadaremnie nadwyrężać wzroku.

Jurgiel-pisarz stawia na jakość, nie zdecydował się na opasłe tomiszcze typu „Chłopi”, czy rozsławione przez Komitet Noblowski „Księgi Jakubowe”. Zawistnicy ironizują: 32 stronicowe dzieło to raczej broszura a nie pełnoprawny produkt wydawniczy. - A „Janko Muzykant” Sienkiewicza? - A „Anielka” Prusa? Króciutkie, a jakże ważne utwory. Podobnie, jak „Łysek z pokładu Idy” Gustawa Morcinka. To przecież fundament edukacyjny narodu, który wydał Mickiewicza, Słowackiego i Wincentego Kadłubka.

No cóż, zatkało kakao, wypada skwitować, nie wolno bowiem zapominać o aspekcie praktycznym. Książka nie obciąży półek księgarskich, a ponadto każdy będzie mógł zabrać ją ze sobą: na plażę, do pociągu czy sanatorium. Tajemnicą poliszynela jest, że lubimy sobie poczytać w… toalecie, tam wchodzą do głowy wszystkie treści, zwłaszcza z kolorowych czasopism w rodzaju „Moje Haftowanie”, albo „Cztery Kąty i Mąż Piąty”. Po sobie wiem, że przebywając w takim przybytku, dajmy na to po upojnej imprezie, jestem w stanie przełknąć każdą treść zapisaną za pomocą wynalazku Gutenberga, choćby skład chemiczny czeskiego proszku do prania zapodany w języku producenta. Tak więc arcydzieło Jurgiela, owe 32 stronice, idzie wchłonąć za jednym posiedzeniem. Intelektualna uczta w WC!

Dzieło „Dlaczego w stadninach koni arabskich potrzebna była dobra zmiana” może rozwalić system wydawniczy Europy. Niech no tylko o książce dowie się perkusista Rolling Stones Charlie Watts i jego żona Shirley, stali bywalcy aukcji koni arabskich w Janowie Lubelskim i Michałowie. To ludzie wpływowi, właściciele stadniny w Devonshire, po lekturze dzieła Jurgiela mogą zrewidować krytyczną ocenę dokonań dobrej zmiany. Pani Shirley Watts, która miała swoje konie w Janowie, ale w 2016 roku straciła hodowane tam dwie klacze, przemyśli pochopną decyzję o zerwaniu współpracy i publicznie przeprosi przyszłego noblistę. Państwo Wattsowie użyją wpływów i spowodują szybkie tłumaczenie debiutu Jurgiela na język angielski, co zatrzęsie giełdami księgarskimi.

 AAA ljt okragly